Bez progów — pierwsze wrażenia

Witam

Zawsze uważałem, że z moimi predyspozycjami nie dam rady grać na basie
bezprogowym. Spróbowałem kiedyś na bezprogowcu z markerami i okazało się,
że sprzęgając razem oczy i uszy być może dam radę (BTW — to był Ibanez,
sygnatura Gary Willis, super!). Potem pograłem gdzieś na instrumencie bez
markerów…, no, w każdym razie wyszło, że żeby cokolwiek zdziałać,
muszę mieć markery.

Temat wisiał w zawieszeniu sporo czasu. W końcu zdecydowałem się na
odprogowanie jednego z moich basów, padło na Epiphona Toby.
Odwiedzeni/odpytani o przeróbkę lutnicy zaczęli mnożyć problemy
(koniecznie trzeba wymienić podstrunnicę, szpachlowanie dziur po progach jest
bez sensu, itp., itd.) i koszty, zatem zdecydowałem się odprogować bas
samodzielnie.

Okazało się, że wyrwanie progów z Toby’ego nie jest proste. Mocno osadzone,
z „wypustkami” w części schowanej — delikatne wydobycie wymagało sporo
czasu i uważnej roboty. Przygotowanie progów pod szpachlowkę, szpachlowanie,
szlifowanie itp., itd. okazało się całkiem przyjemną robotą.

Założenie strun… i chwila niepewności — co z tego wyszło? Na początku
lekka masakra, wszystko brzęczy, ale po dostosowaniu siodełka, ustaleniu
krzywizny gryfu i regulacjach mostka, bas zaczął brzmieć.

Okazało się, że mimo markerów, gra wymaga sporo uwagi i uważnego
słuchania siebie. Położenie palucha na linii markera nie załatwia sprawy,
paluch jest szeroki, trzeba odnaleźć „ten właściwy punkt”. Wbrew pozorom,
istotne jest ustalenie… menzury. Pozornie bez sensu, skoro nie ma progów…,
no ale przy niewłaściwie ustalonej menzurze właściwy dźwięk wypadać
może gdzieś pomiędzy markerami i trzeba go szukać.

Nazajutrz zagrałem pełną próbę z moim zespołem. Ekipa stwierdziła, że
bas pięknie siadł w łagodnie rockowym miksie, nieczystości nie były aż
takie znaczące.

Podsumowując, okazało się, że Toby sprawnie przeszedł domową
metamorfozę. Robota wymagająca uwagi, ale przyjemna. Bas brzmi bardzo
przyzwoicie. Jest zwarty, selektywny i nierozlany. Wyraźnie słychać
fretless’owy charakter, jest jednak zaskakująco sporo góry, czasem trzeba go
wręcz przyciemnić.

Po co o tym wszystkim piszę? Ano, żeby się podzielić radochą, z tego że
przeróbka się udała i że fretless z markerami jest do ogarnięcia. Dyskusja
o tym z kimś innym niż basista jest bezcelowa… kogo to obchodzi, czy bas ma
progi czy nie 😉

Ale jest i druga sprawa — Toby by Epi jest niedrogi, używki chodzą po
400- 500zł. Moje doświadczenia wskazują, że ładnie przechodzi konwersję i
przyzwoicie po niej brzmi. 24 progi są dodatkowym atutem. Zatem jeżeli ktoś
rozważa doposażenie basowego arsenału o bezprogowca po niskich kosztach —
konwersja Toby’ego jest i celowa, i opłacalna.

Jestem bardzo zadowolony. Mimo, że bezprogowiec uczy pokory, granie na nim to
prawdziwa frajda. Polecam.

Pozdroofka

RomekS

Czy próbowałeś kiedykolwiek grać na basie bez progów?
Co myślisz o grze na bezprogowym basie?
Czy uważasz, że granie na bezprogowcu jest trudne?
Czy kiedykolwiek myślałeś o odprogowaniu swojego basu?
Czy wiesz, jak odprogować bas samodzielnie?
Jakie problemy napotkałeś przy odprogowaniu swojego basu?
Jak brzmi twój odprogowany bas w porównaniu z basem z progami?
Czy uważasz, że granie na bezprogowcu wymaga więcej uwagi i uważnego słuchania?
Czy zdarzyła ci się już grać na bezprogowym basie w swoim zespole?
Czy poleciłbyś konwersję swojego basu na bezprogowy innym basistom?

4 komentarzy

  1. Dante Morius

    Gratuluję udanej przeróbki! Mnie chyba do bezprogowca słuch nie dopuści.
    Potrzebuję instrumentów zero-jedynkowo trafiających w dźwięki 😛

  2. romex

    @Dante Morius: Gratuluję udanej przeróbki! Mnie chyba do bezprogowca słuch nie dopuści. Potrzebuję instrumentów zero-jedynkowo trafiających w dźwięki 😛

    Też tak uważałem. Jestem świadomy swoich ograniczeń słuchowych. Jednak
    markery via zmysł wzroku pomagają uszom 🙂 Bezprogowca polecam z dwóch
    powodów. Po pierwsze (emocjonalnie), granie na nim to — przynajmniej dla mnie
    — wielka frajda. Toby po przeróbce to bardzo wygodny, miękki instrument z
    niską akcją strun, gra to czysta przyjemność. Pod drugie (cynicznie),
    granie na bezprogowcu moim zdaniem rozwija technikę, ćwiczy słuch, poprawia
    artykulację i radykalnie poprawia technikę „lewej” ręki i „czucie” gryfu. U
    mnie to raptem niespełna tydzień ćwiczeń, ale zaczynam powoli czuć inaczej
    instrument progowy. Oczywiście, może to autosugestia…, ale i tak jest to
    przednia zabawa 🙂

    Pozdroofka

    RomekS

  3. kosa

    Ja do odprogowania kupiłem używanego Ibaneza SR506.

    Sam odprogowałem i też efekt mnie cieszy. Polecam takie robótki 🙂

    Menzurę możesz ustawić tak że paluch masz kłaść na markerze albo tak że
    tuż przed markerem.

    Kwestia gustu i preferencji.

  4. romex

    Próbka odprogowanego Toby’ego, grane dwa dni po zabiegu, zatem proszę o
    wybaczenie fałszów…

    http://www.soundcloud.com/garden-noise/first-test-of-fretless-bass

    Pozdroofka

    RomekS

Inni czytali również