Basista w duszy a nie na gitarze

Czy nie macie czasami takich sytuacji jak się rozmawia między sobą i ktoś
walnie że jakiś facet jest słabym basistą bo ma basa do bani.Bo tu marka
inna tu lepsza.Nie macie czasami takiego wrażenia żę ci co grają na
sprzęcie o krok od złomowania są po prostu wykluczani.Znam ludzi którzy
grają na 30 letnich DEFILach i grają na pewno lepiej niż tacy co wydali 5
tysiaków na jakigoś Fendera czy Ibaneza.Zgadzacie się z móją myślą że
basistą jest się w środku?

Czy czujesz czasami, że jesteś basistą w środku, a nie tylko na scenie?
Czy zdarza Ci się, że ktoś krytykuje sprzęt, który używasz do grania?
Czy uważasz, że marka sprzętu ma znaczenie dla jakości grania?
Czy zauważyłeś, że niektórzy ludzie wykluczają basistów na podstawie ich sprzętu?
Czy znasz kogoś, kto gra na starym sprzęcie, ale wciąż brzmi świetnie?
Czy uważasz, że grać na droższym sprzęcie automatycznie oznacza, że grasz lepiej?
Czy zwykle krytykujesz innych basistów za sprzęt, który używają?
Czy uważasz, że najważniejszą rzeczą dla basisty jest ich umiejętność gry, a nie sprzęt?
Czy zdarzają Ci się sytuacje, w których czujesz się wykluczony przez innych basistów ze względu na swój sprzęt?
Czy uważasz, że bycie basistą to więcej niż po prostu granie na instrumencie?

14 komentarzy

  1. lodzio

    Jak najbardziej się zgadzam. Tylko problem jest taki, że ci którzy grają na
    30 letnim DEFILu albo treli niestety nie będą mieli szansy zagrania w
    jakiejś kapeli ( tak z reguły bo oczywiście wyjątki się zdażają ). Bo
    który zespół stać na to żeby zafundować nowo przybyłemu basiście
    sprzęt który wystarczyłby do grania koncertu dla np. 300 osób ?

    Jest też druga strona medalu. Rozumiem że ktoś może mieć mało kasy i go
    może nie stać na super sprzęt żeby go sobie tak po prostu kupić. Ale jeśli
    ktoś naprawdę gra i chce się rozwijać to nie może grać na gitarze na
    której nie da się zagrac flażoleta. Jak sobie wyobrażasz basistę który
    gra na basie nie wymieniając strun conajmniej raz w roku ? przecież wystarczy
    że się pokalguje jakiś czas i struny są do wyrzucenia bo po prostu się już
    ich nie da nastroić. A każdy wie że komplet strun to nie małe pieniądze.
    Więc skoro ktoś gra przez np. 20 lat na basie i ciągle gra na DEFILu to
    naprawdę coś tu jest nie tak bo po 20 latach uzbierać może 2000zł (
    odkładając tylko 100zł rocznie co daje nam 8, 33zł/miesiąc czyli
    27gr/dzień!! ) i kupić sobie za to jakiś głośniejszy sprzęt.

    Oczywiście każdy zaraz pomyśli że co za koleś będzie zbierał 20 lat na
    sprzęt. Ale tu nie chodzi o zbieranie jakichś astronomicznych kwot tylko o
    jedyne 27 gr dziennie. A jeśli ktoś odłoży złotówkę dziennie ? Już po
    pięciu latach ma dobry bas. A teraz się zastanócie czy pięć lat to jest
    tak długo ? Jeśli tak to odkładajcie po 2 zł dziennie a za dwa i pół roku
    które zlatuje naprawdę szybko kupicie sobie porządne basidło.

    W ten oto prosty matematyczny sposób można stwierdzić że jeśli ktoś chce
    grać i jest basistą od środka, prędzej czy później kupi porządny bas,
    czyli jak ktoś gra 20 lat na DEFILu to chyba jest z nim coś nie tak.

    P.S.

    Zaraz ktoś powie że niektórzy ledwo wiąrzą koniec z końcem i nie mają 10
    zł żeby odłożyć co miesiąc. Ale czy taka osoba będzie zajmowała się
    grą na basie ? Szczerze to nie wydaje mi się.

  2. Battle-axe

    @lodzio: po 20 latach uzbierać może 2000zł ( odkładając tylko 100zł rocznie co daje nam 8, 33zł/miesiąc czyli 27gr/dzień!! )

    nie uwzgledniles inflacji 8)

    niby prawda, ale trzeba tez wziac pod uwage ze na takim DEFILu z akcja metr nad
    gryfem nie idzie się dobrze nauczyc i jeżeli po dluzszym graniu przechodzi się
    na lepszy sprzet, to na pewno nie odbywa się to bezbolesnie.

    dobry basista=10% sprzętu + 10% talentu + 80% pracy 😉

  3. lodzio

    myślę że jednak trochgę więcej sprzętu.

  4. krolik

    Ale poza tym taka opinia, ze basista gorszy, bo kiepski sprzet ma, to taka
    opinia krazy wsrod ludzi, którzy sami nie graja, a jedynie sluchaja (tzn przede
    wszystkim wsrod takich), ci którzy trochę się znaja na muzykowaniu, inaczej
    twierdza (chociaz zdazaja się wyjatki),

    Jednak jasne jest, ze ktoś, kto ma lepszy sprzet od razu go nie miał, tez
    zaczynal na zlomach (zazwyczaj), i dopiero z czasem sobie lepsze graty
    sprawial, jak stwierdzal, ze warto..

    chociaz i tu sa wyjatki.. mój sasiad gra pol roku, no już coś tam potrafi (ale
    to gitarul), a bylem ostatnio na takiej probie, gdzie sprzet gitarzysty
    wyliczylem na ok 8kzl.. gra ponoc 7 lat… no i gra zdecydowanie gorzej od
    mojego sasiada :D:D a sasiad ma gitarkę , która kupil za 20zł.. musime de lux
    ;P

    Jednak dla stojacego z boku, to jak zobaczy ze tamten ma fajnego ibaneza.. to
    wiadomo kto lepszy…

  5. konar

    wiec dla mnie to wyglada tak ze na 30 letnim DEFILu nie zagrasz tappingiem, nie
    nauczysz się klangu i zniszczysz sobie palce jedynie i nie sadze żeby ktoś na
    takim basie lepiej zagral na tym niż posiadacz basa Ibanez za jakieś 2 k:P a
    lepszy instrument po prostu lepiej i wyrazniej brzmi i posiadacz DEFILa nie
    wyrobi sobie sluchu na takim shicie.. myślę ze powinien sobie kupić
    przynajmniej basa firmy SkyWay:D:DD:D

  6. Gabrys666

    U sky-wayow i DEFILi najważniejsze jest to, żeby stroiły… Taki bas
    bardzoniskobudżetowy wg mnie może sobie brzmieć kijowo- ale jeśli stroi
    dobrze i jest w miarę wygodny, to można na nim śmiało tajniki basowe
    zgłębiać.

    Ale fakt, jeśli bas po prostu nie działa i śmierdzi to równie dobrze można
    grać na kawałku połamanej narty ;p

    No, ale może tak się bronię bo sam mam SkyWaya… ech… 😐

  7. Gorgoroth

    Heh, ja swoją przygodę z gitarą rozpoczęłem od klasyka DEFILa który był
    do d***, potem był Mensfeld Fingertip – pierwsza gitara na której dało się
    pograć, choć był to sprzęt niskobudżetowy, nauczyłem się na niej bardzo
    wiele, mająca łącznie 9 lat gitara po 4 latach mojego grania ledwo trzymała
    się kupy – progi strasznie powycierane itp.:wink: Potem był Ibanez z
    przystawką EMG na którym gram do dzisiaj… Oczywiście brzmienie było dużo
    lepsze, ale i tak najwięcej zawdzięczam mojemu pierwszemu elektrykowi na
    którym zagrałem swój pierwszy koncert 😀 nieważne że kosztował 400zł,
    ważne że stroił i był poprawnie wykonany. Basem zawsze się brzydziłem
    😆 ten instrument mnie odpychał, do czasu aż pierwszy raz miałem okazję
    dłużej na nim pograć. I kupiłem Skaj łeja i prawda jest taka nie da się
    na nim grać 😉

    Tzn. gram już trochę lat na gitarze i skajłej nie jest mi w stanie wiele
    zaoferować. Gdyż np. klang o którym mam małe pojęcie na skaj łeju jest
    masochizmem. Jednak cieszę się że kupiłem tą gitarę, bo po tygodniu wiem
    już że bas jest moim docelowym instrumentem 😀

    A teraz trochę bardziej na temat 😉

    Znajomy z zespołu gra cały czas na podrasowanym DEFILu Kosmos, i on był dla
    mnie zawsze przykładem, przedewszystkim liczy się talent i umiejętności, na
    drugim miejscu jest instrument. Tzn. uważam że ktoś kto naprawdę wymiata
    zagra rewelacyjnie na Ibanez za 1000zł jak i na Gibsonie za 6000zł. Jedynie
    może źle brzmieć na sprzęcie który jest sklejkowo plastykowym gównem
    😉 ala skajłej itp 😆 Gdyż klangiem, tapingiem itp. na nim nie zagra
    bo to niemożliwe…

  8. Djatri

    Ja nie słyszałam szczerze mówiąc nigdy w rozmowie z ludźmi, że ktoś jest
    kiepski bo ma kiepski bas. To jakiś absurd. Bas się ma zwykle taki, na jaki
    pozwalają finanse (tudzież przypadek ;-)), które z graniem i talentem nic
    nie mają wspólnego.

    Z drugiej zaś strony, fakt jest faktem, że basista myślący poważnie o
    graniu powinien starać się o przyzwoity sprzęt. Dobre kapele najczęściej
    tego oczekują i także nie ma to wiele wspólnego z tym, jak oceniają
    umiejętności.. po prostu nawet najlepszy basista na DEFILu nie zabrzmi tak,
    jak zabrzmiałby na dobrej basówie. (Chociaż fakt, znam wymiataczy, którzy
    zrobią fajny sound prawie na wszystkim, hehe 😉 Ale jednak wszystko ma swoje
    granice i na skajłeju raczej sobie nie wyobrażam dobrze nagranej płyty itp).

  9. konar

    no chrzanic brzmienie ale na gitarze , która jest po prostu toporna nie da się
    normalnie uczyc

  10. felov

    To zależy od podejścia. Jeżeli ktoś gra tak – O na basie i nie myśli o tym
    poważnie to każde wiosło będzie dla niego za drogie. Ja np. uczyłem się
    pochodów na akustyku. Tak, tak! Tylko raz w tygodniu na próbie miałem w
    ręku bass. I co? Po roku zagraliśmy nieduży koncert na którym wszyscy
    świetnie się bawili. I w końcu o to chodzi. Też nie sram kasą, ale tak mi
    zależało na swoich pięciu strunach, że wkońcu się udało. Do tego
    dołożyli się rodzice i mam naprawdę pożadny sprzęt. Musiałem wiele
    przecierpieć, żeby zapracować na swoją gitarkę. I teraz myślę, że to
    nawet dobrze, bo potrafię ją szanować.

    A to, że jest zdecydowanie łatwiej na dobrym sprzęcie nie ulega kwetsi.
    Zresztą… nie da się nic nagrać, jak bass pierdzi, a nie gra. Taka prawda.

  11. Djatri

    Przejście na wysokopółkowy sprzęt poza ułatwieniem gry w innych kwestiach
    znacznie ją na początku utrudnia – taki bas inaczej reaguje, jest wrażliwszy
    na każdą zmianę artykulacyjną itp. No, ale to w końcu o to chodzi (tyle,
    że na początku na takim basie żaden brak techniczny się nie ukryje :-))

  12. SkatePunk

    Ja gram na starym polskim Beatlesowym basie marki Romeo 2 i ma takie fajne
    brzmienie jak bas z

    5-10-15. 😀

  13. lodzio

    Odnośnie tych artykulacji i czułości na każdy ruch ręką, to wyobraźcie
    sobie jaki problem ma początkujący gitarzysta który dostaje dobry sprzęt i
    jakiś bardzo mocno przester ( Marshall Jackhammer na przykład ). I każdy
    ruch ręką powoduje sprzężenie, a kolega nie wytłumaczył jak się robi
    palm muting 🙂 ( o palm mutingu niedługo powstanie temat w czytelni ).

    Nagle się okazuje że to jest niemożliwe do opanowania i wpizdu cały zakup
    sprzętu 🙂

  14. mroku

    ja jak na początku dostałem elektryka nawet nie wiedzialem o istneniu takiego
    czegoś jak palm mute grałe mto czego nauczylem się na klasyku… Wyobraźcie
    sobie master of puppets bez palm mute.. ja tak keidys grałem…. a pewnego
    dnia pryzpadkowo przytlumilem stuny i mowie kurde fajnei brzmi i potem grałem
    albo cale piosenki pam mue albo bez… potrem czczaile mcos to jest i czaale
    muczyc się tlumic:P

Inni czytali również