Witam, tak sobie od 2 miesięcy już mulę na basie i przyszedł ten moment
kiedy stwierdziłem:
-„Idę do szkoły muzycznej!”
I tu nasuwa się pytanie, jak gitara znosi takie trzymanie na mrozie? Bo
musiałbym drałować tam raz na tydzień po 25 minut w jedną stronę.
A nie chcę żeby coś się mojemu fenderkowi stało =C
(strzelam że pomyliłem działy)
Jak znoszę grę na basie podczas zimy?
Czy powinienem pójść do szkoły muzycznej, grając na basie przez 2 miesiące?
Czy uważasz, że moja gitara zniszczy się podczas trzymania jej na mrozie?
Czy powinienem przejść na gitarę z powodu zimy?
Czy znasz sposoby na ochronę gitary podczas mrozów?
Czy mój fenderek może ucierpieć podczas jazdy do szkoły muzycznej w zimie?
Czy powinienem inwestować w specjalną torbę na gitarę podczas jazdy w mrozie?
Czy gra na basie w zimie zmniejsza jakość instrumentu?
Czy powinienem ograniczyć grę na basie w sezonie zimowym?
Czy powinienem szukać specjalnego środka do konserwacji gitary w zimie?
O ile masz normalny futerał a nie szmatę, to nic złego nie powinno się
dziać. Sam wożę swoje basy dosyć daleko (pół godziny w autobusach +
czekanie na przystankach około 20 minut, później ta sama śpiewka na
powrocie) w deszczu, śniegu, na wietrze, mrozie itp. Nie zauważyłem żadnych
niepokojących skutków takiego traktowania instrumentu.
Co innego oczywiście przy nieodpowiednim pokrowcu, którego ochrona przed
warunkami atmosferycznymi porównywalna jest z brakiem ochrony – w takim
wypadku wystarczyło 10 minut na zimnie, by zmieniła mi się krzywizna gryfu.
IMO Porządny futerał (fender)
W te mrozy mój fenderek noszony w casie tam i z powrotem wymaga jedynie
dostrojenia na miejscu.
Mój o dziwo lepiej znosi zimę niż lato, muszę tylko pamiętać o mokrej
szmacie na grzejniku w pokoju.
Co najlepsze, jak jadę na próbę i sobie poleży trochę w aucie (najlepiej
bez ogrzewania) to nawet o szmacie na kaloryferze pamiętać nie muszę.
Polecałbym jednak zanabyć twardy kejs, taka gąbeczka pewnie dobrze chroni
przed warunkami atmosferycznymi, natomiast przy tej ilości śniegu łatwo się
gdzieś przez przypadek wykorbnąć a wtedy o nieszczęście nietrudno.
Kupiłeś już tego Mike Dirnta? Poproszę o zdjęcia do galerii, uwielbiam ten
bas!
haha. Ja swojego stroić nie muszę nawet po godzinie w mrozach 🙂 w szmatkowym
– pół na pół – bagu 🙂
Ja ze swoim Hohnerem już po mrozach spacerowalem nawet i godzine, a jedynym
efektem jest dyskomfort gry na zimnym basie przez pierwsze 5 minut 🙂 czasami
wypada go dostroic ale jest to kwestia wielkosci mniejszych niż pol tonu. A to
wszystko w tym drozszym Rockbagu, , który już mi parę razy spadal a basoofce
nadal nic nie jest 🙂
Z mrozami nie mam żadnego problemu. Mam futerał jakiś z Everplaya, owijam
bas jeszcze prześcieradłem dla dodatkowej ochrony, no i strój mam obniżony
o ton więc nawet dostrajać sobie basu nie muszę po wejściu do salki 🙂 .
Dodam że dojazd do salki zajmuje mi prawie dwie godziny. Więc jak się boisz
o bas to owijaj go w prześcieradło.
Całą zimę przechodziłem kiedyś z basem w pokrowcu Everplaya (de facto
dość grubym!) na salkę gdzie miałem 15 min spacerkiem, mało tego salka
też była zimna (jedna farelka nie miała istotnego znaczenia na salce
wielkości małego mieszkania; po 2 kawałkach nie dało się grać palcami) i
jedynie trzeba było dostrajać się po przyjsciu, gitarka nie ucierpiała.