Witam, chciał bym usłyszeć opiniię na temat: Czy można uprawiać sport walki, ćwiczyc na siłowni, a równocześnie grac? Nie będzie to miało wpływu na palce, czy technikę gry?
Mnie najbardziej pomaga podnoszenie ciężarów – dzisiaj np. podniosłem 5 żywczyków. No i praca kciuka prawej ręki jest ważna – mam kilkaset kanałów w TV.
Tego nie da się pogodzić.
Albo rybki albo pipki.
Poza problemami wynikającymi z kontuzji i przede wszystkim brakiem czasu na pogodzenie wszystkich przyjemności nie widzę przeciwwskazań.
Z ćwiczeniem na siłowni raczej problemu nie będzie, ale ze sportami walki już może być – zależy w sumie jakie sporty walki.
Ćwiczenie na siłowni, czy inne wzmacnianie ciała wydaje się wręcz wskazane. O ile u dwudziestolatka organizm jako tako funkcjonuje sam z siebie, radząc sobie z niezdrowym trybem życia właściciela, to później już jest różnie.
Jestem po czterdziestce. Zimą miałem całkowitą przerwę w aktywności fizycznej, wynikającą z lenistwa i opilstwa. Pod koniec zimy po każdej próbie szlag trafiał kręgosłup i próby kończyłem na krzesełku z basem. Zaprzyjaźniłem się z maściami typu ketonal itp.
Wróciłem więc pod koniec zimy do ćwiczeń wzmacniających (hantle, pompki, brzuch) oraz od wiosny biegania. Problemy z kręgosłupem minęły.
Jedyny problem to brak czasu na pogodzenie grania, sportu i innych zainteresowań, takich jak np. opilstwo.
Grasz sobie w domu, dla własnej przyjemności? Rób co ci się żywnie podoba.
Traktujesz granie poważnie? Grasz w zespole lub chcesz zacząć? Chcesz się pokazywać z zespołem publicznie? Chcesz się utrzymywać z grania? Sporty kontaktowe sobie odpuść. Generalnie wybieraj aktywności z najmniejszym ryzykiem kontuzji. W muzyce nikt o L4 nie słyszał.
Ja sobie wziąłem na tapetę pływanie i jest mi z tym fajnie.
Sam właśnie gram zastępstwa za kolegę (i jeszcze trochę pogram), który paskudnie połamał sobie nogę kopiąc piłkę z kolegami. Żaden trening, zwykłe kopanie na orliku.
Mała kontuzja nadgarstka potrafi cię cofnąć w rozwoju manualnym o parę miesięcy a nawet lat. Nie mówiąc już o graniach które ci wypadną. A jak nie znajdziecie zastępstwa to i zespół uwalisz na czas dochodzenia do siebie.
@tapchan: Ja sobie wziąłem na tapetę pływanie i jest mi z tym fajnie.
Chlor mnie dobija, ostatnio jak w chlorze pływałem to musiałem sobie przerwę na rzyganie zrobić. Powinni zakazać chlorowania wody, ozonowana jest nie tylko mniej drażniąca ale i zdrowa.
A ja tam godzę 2 kapele, siłownię i korty – nawet przez myśl mi nie przejdzie, żeby z czegoś rezygnować!
A kto zabrania, pewnie że można:)
Nie dramatyzujcie, proszę, aż tak bardzo. Przez 2 lata udawało się pogodzić piłkę ręczną z lekcjami grania i próbami z zespołem. Wybite palce bola przez 2 godziny i można grać.
Mi się nie chciało pójść do lekarza ze złamanym palcem i grałem dalej (nie wiedziałem, że złamany, dowiedziałem się jak już się zrósł). Inna kwestia, że już nie jest tak sprawny jak wcześniej.
No, no, zobaczysz za kilka-kilkanaście lat ;D
Woda jest chlorowana na basenach ponieważ jest ciepła, a ciepła woda jest zdrowsza chlorowana niż ozonowana. Dlatego się ją chloruje a nie ozonuje, mimo faktu że związki powstające podczas chlorowania są rakotwórcze. Jednakże związków w tym wypadku jest mniej niż przy ozonowaniu ciepłej wody.
Co do sportów godziłem siłownię bas i gry zespołowe, problemem mogą być uszkodzenia ciała, ale ich nie da się wyzbyć nawet siedząc przed biurkiem cały czas.
Urazy przy pomaganiu rodzicom w ogrodzie były bardziej uciążliwe przy graniu, niż te po piłce ręcznej
W sumie niedawno skończyłem karierę pływacką. Udawało mi się znajdować czas na granie i dwa treningi na basenie dziennie po 1,5h każdy. Teraz narzekam na deficyt czasu zarówno na granie i sport przez studia. Może granie byłoby częstsze, ale nie ma motywacji głównie dlatego, że zespół się rozleciał. Gitarzysta nie chce grać, wokalista wyemigrował na Wyspy.
PS. Jak zacząłem chodzić na siłownię, to skończyły się problemy ze zmęczeniem prawego przedramienia przy dłuższym i szybszym graniu. Dlatego sport polecam.
Wczoraj czytając książkę Henryka Jaśika „Współczesny Herkules” zacząłem układać nowy plan treningowy na następne 4 tygodnie i pomyślałem że się z wami podzielę moimi doświadczeniami.
Gra na basie sprawia bardzo wielką frajdę ale i trening również a szczególnie budowanie sylwetki, sztuki walki czy biegi długodystansowe. Sport i bas na pewno się nie wykluczają ale ciężko jest to pogodzić.
Największy problem, poza czasem, tkwi w regeneracji włókien mięśniowych a codziennym ćwiczeniem z instrumentem. W trakcie treningu siłowego włókna mięśniowe puchną zwiększając swoją objętość co ma doprowadzić do wzrostu mięśni. Jeżeli codzienne ćwiczenia z gitarą odbędą się po treningu znacznie ciężej jest utrzymać równe i szybkie tępo przy graniu ósemek czy szesnastek w powiedzmy 120 Bpm. Mięśnie przedramienia szybko drętwieją, także lewa dłoń nie jest już taka szybka i „luźna”. Natomiast gra przed treningiem na siłowni wychodzi gładko i przyjemnie.
Przy bieganiu lub innych ćwiczeniach aerobowych, pływanie itp, nie tego problemu. Wystarczy po treningu trochę odpocząć, prysznic, relaks i można łapać za instrument bez obaw że ręce nam zdrętwieją.
Sporty walki sobie odpuściłem i uważam że to akurat się wyklucza. Jeśli chodzi o boks czy sporty pokrewne to przy totalnie amatorskim podejściu, tzn bez walk, sparingów, tylko ćwiczenie techniki na worku lub tarczach to jeszcze jeszcze. Ręka jest chroniona rękawicą i przy lekkich uderzeniach można bezpiecznie ćwiczyć ale jeśli coś poważniej to odradzam. Wysokie ryzyko zbicia, wybicia czy złamania palca, reki czy nadgarstka wyklucza wszelkie sporty uderzane. To samo przy zapasach, BJJ czy MMA. Wysokie ryzyko związane z chwytaniem, rzutami po prostu wyklucza same.
Podsumowując, maratończykiem i dobrym grajkiem da się być. Schwarzenegger’em i Harrisem w jednej osobie już nie bardzo a Brucem Lee już na pewno nie 😀
Pozdrawiam!
Ja miałem inny problem, a mianowicie praca. Byłem przez 8 lat serwisantem maszyn w przemyśle stalowym. Waga ciężka, a i wielu starszych Kolegów po fachu miało zdekompletowane paluchy. Niektórzy nawet znacznie. Ostatnie lata, to była katorga. Serwisant musi włożyć łapy, tam gdzie nikomu nie wolno. Raz przy uruchamianiu prościarki do drutu, przebilem sobie na wylot palec. Najśmieszniejsze jest to, że moja pierwszą myślą było to, czy ta kontuzja uniemożliwi mi granie. Na szczęście lewy kciuk, wygoił się jak na psie.
Oprócz tego, uważam że długotrwały wysiłek (zwłaszcza rąk), sprawia że człowiek nadaje się co najwyżej do tego, żeby komuś przypier….lić. Zawsze zanim ręce, zaczęły współgrać z tym, co chciało się zagrać, trzeba było się ponadprzeciętnie rozegrać. Najbardziej odbija się to na groove. A więc reasumując, wysiłek jak najbardziej tak, bo dobrze mieć porozciągane i słuchające nas ręce. Z drugiej strony, przesadzając bardzo łatwo zamiast grających rąk, zaserwować sobie dwa bezwładne badyle.
Co do reszty ciała, mam kumpla który bez problemu radzi sobie z kmpletnie popieprzonym błędnikiem (porażenie mózgowe) i wymiata z mikrofonem na scenie, próbach itd., więc musiałoby mi upierdzielić ręce albo uszy, żebym sobie odpuścił bas.
Moim zdaniem dbanie o ogólne zdrowie fizyczne pomaga w każdej działalności za jaką się weźmiemy. Więc jeśli ktoś 3-5 razy w tygodniu po godzinie ćwiczy, to zwiększy się wydolność jego organizmu i ogólna percepcja (a to w muzyce bardzo ważne). Gorzej jest z uprawianiem sportu na poziomie chociażby pół-wyczynowym, bo to wiąże się z kontuzjami i zwiększoną ilością potrzebnego czasu, co już nie jest pomocne 🙂 Ja biegam i robię jakieś ogólne ćwiczenia obwodowe i szczerze mówiąc przez to mam więcej czasu na grę na basie, bo potrzebuję znacznie mniej snu, żeby wypocząć 🙂
Mnie najbardziej pomaga podnoszenie ciężarów – dzisiaj np. podniosłem 5
żywczyków. No i praca kciuka prawej ręki jest ważna – mam kilkaset
kanałów w TV.
Tego nie da się pogodzić.
Albo rybki albo pipki.
Poza problemami wynikającymi z kontuzji i przede wszystkim brakiem czasu na
pogodzenie wszystkich przyjemności nie widzę przeciwwskazań.
Z ćwiczeniem na siłowni raczej problemu nie będzie, ale ze sportami walki
już może być – zależy w sumie jakie sporty walki.
Ćwiczenie na siłowni, czy inne wzmacnianie ciała wydaje się wręcz
wskazane. O ile u dwudziestolatka organizm jako tako funkcjonuje sam z siebie,
radząc sobie z niezdrowym trybem życia właściciela, to później już jest
różnie.
Jestem po czterdziestce. Zimą miałem całkowitą przerwę w aktywności
fizycznej, wynikającą z lenistwa i opilstwa. Pod koniec zimy po każdej
próbie szlag trafiał kręgosłup i próby kończyłem na krzesełku z basem.
Zaprzyjaźniłem się z maściami typu ketonal itp.
Wróciłem więc pod koniec zimy do ćwiczeń wzmacniających (hantle, pompki,
brzuch) oraz od wiosny biegania. Problemy z kręgosłupem minęły.
Jedyny problem to brak czasu na pogodzenie grania, sportu i innych
zainteresowań, takich jak np. opilstwo.
Grasz sobie w domu, dla własnej przyjemności? Rób co ci się żywnie
podoba.
Traktujesz granie poważnie? Grasz w zespole lub chcesz zacząć? Chcesz się
pokazywać z zespołem publicznie? Chcesz się utrzymywać z grania? Sporty
kontaktowe sobie odpuść. Generalnie wybieraj aktywności z najmniejszym
ryzykiem kontuzji. W muzyce nikt o L4 nie słyszał.
Ja sobie wziąłem na tapetę pływanie i jest mi z tym fajnie.
Sam właśnie gram zastępstwa za kolegę (i jeszcze trochę pogram), który
paskudnie połamał sobie nogę kopiąc piłkę z kolegami. Żaden trening,
zwykłe kopanie na orliku.
Mała kontuzja nadgarstka potrafi cię cofnąć w rozwoju manualnym o parę
miesięcy a nawet lat. Nie mówiąc już o graniach które ci wypadną. A jak
nie znajdziecie zastępstwa to i zespół uwalisz na czas dochodzenia do
siebie.
https://www.youtube.com/watch?v=bIHDUlmj0rY
Wszystko się da 😉
Ja jazdę na BMX sobie odpuściłem, żeby się nie połamać i palców nie
powybijać 🙂
Tim jest innego zdania ^^
https://www.youtube.com/watch?v=GhCJiQ3jTyQ
Chlor mnie dobija, ostatnio jak w chlorze pływałem to musiałem sobie
przerwę na rzyganie zrobić. Powinni zakazać chlorowania wody, ozonowana jest
nie tylko mniej drażniąca ale i zdrowa.
A ja tam godzę 2 kapele, siłownię i korty – nawet przez myśl mi nie
przejdzie, żeby z czegoś rezygnować!
A kto zabrania, pewnie że można:)
Nie dramatyzujcie, proszę, aż tak bardzo. Przez 2 lata udawało się
pogodzić piłkę ręczną z lekcjami grania i próbami z zespołem. Wybite
palce bola przez 2 godziny i można grać.
Mi się nie chciało pójść do lekarza ze złamanym palcem i grałem dalej
(nie wiedziałem, że złamany, dowiedziałem się jak już się zrósł). Inna
kwestia, że już nie jest tak sprawny jak wcześniej.
No, no, zobaczysz za kilka-kilkanaście lat ;D
Woda jest chlorowana na basenach ponieważ jest ciepła, a ciepła woda jest
zdrowsza chlorowana niż ozonowana. Dlatego się ją chloruje a nie ozonuje,
mimo faktu że związki powstające podczas chlorowania są rakotwórcze.
Jednakże związków w tym wypadku jest mniej niż przy ozonowaniu ciepłej
wody.
Co do sportów godziłem siłownię bas i gry zespołowe, problemem mogą być
uszkodzenia ciała, ale ich nie da się wyzbyć nawet siedząc przed biurkiem
cały czas.
Urazy przy pomaganiu rodzicom w ogrodzie były bardziej uciążliwe przy
graniu, niż te po piłce ręcznej
W sumie niedawno skończyłem karierę pływacką. Udawało mi się znajdować
czas na granie i dwa treningi na basenie dziennie po 1,5h każdy. Teraz
narzekam na deficyt czasu zarówno na granie i sport przez studia. Może granie
byłoby częstsze, ale nie ma motywacji głównie dlatego, że zespół się
rozleciał. Gitarzysta nie chce grać, wokalista wyemigrował na Wyspy.
PS. Jak zacząłem chodzić na siłownię, to skończyły się problemy ze
zmęczeniem prawego przedramienia przy dłuższym i szybszym graniu. Dlatego
sport polecam.
Wczoraj czytając książkę Henryka Jaśika „Współczesny Herkules”
zacząłem układać nowy plan treningowy na następne 4 tygodnie i
pomyślałem że się z wami podzielę moimi doświadczeniami.
Gra na basie sprawia bardzo wielką frajdę ale i trening również a
szczególnie budowanie sylwetki, sztuki walki czy biegi długodystansowe. Sport
i bas na pewno się nie wykluczają ale ciężko jest to pogodzić.
Największy problem, poza czasem, tkwi w regeneracji włókien mięśniowych a
codziennym ćwiczeniem z instrumentem. W trakcie treningu siłowego włókna
mięśniowe puchną zwiększając swoją objętość co ma doprowadzić do
wzrostu mięśni. Jeżeli codzienne ćwiczenia z gitarą odbędą się po
treningu znacznie ciężej jest utrzymać równe i szybkie tępo przy graniu
ósemek czy szesnastek w powiedzmy 120 Bpm. Mięśnie przedramienia szybko
drętwieją, także lewa dłoń nie jest już taka szybka i „luźna”. Natomiast
gra przed treningiem na siłowni wychodzi gładko i przyjemnie.
Przy bieganiu lub innych ćwiczeniach aerobowych, pływanie itp, nie tego
problemu. Wystarczy po treningu trochę odpocząć, prysznic, relaks i można
łapać za instrument bez obaw że ręce nam zdrętwieją.
Sporty walki sobie odpuściłem i uważam że to akurat się wyklucza. Jeśli
chodzi o boks czy sporty pokrewne to przy totalnie amatorskim podejściu, tzn
bez walk, sparingów, tylko ćwiczenie techniki na worku lub tarczach to
jeszcze jeszcze. Ręka jest chroniona rękawicą i przy lekkich uderzeniach
można bezpiecznie ćwiczyć ale jeśli coś poważniej to odradzam. Wysokie
ryzyko zbicia, wybicia czy złamania palca, reki czy nadgarstka wyklucza
wszelkie sporty uderzane. To samo przy zapasach, BJJ czy MMA. Wysokie ryzyko
związane z chwytaniem, rzutami po prostu wyklucza same.
Podsumowując, maratończykiem i dobrym grajkiem da się być.
Schwarzenegger’em i Harrisem w jednej osobie już nie bardzo a Brucem Lee już
na pewno nie 😀
Pozdrawiam!
Ja miałem inny problem, a mianowicie praca. Byłem przez 8 lat serwisantem
maszyn w przemyśle stalowym. Waga ciężka, a i wielu starszych Kolegów po
fachu miało zdekompletowane paluchy. Niektórzy nawet znacznie. Ostatnie lata,
to była katorga. Serwisant musi włożyć łapy, tam gdzie nikomu nie wolno.
Raz przy uruchamianiu prościarki do drutu, przebilem sobie na wylot palec.
Najśmieszniejsze jest to, że moja pierwszą myślą było to, czy ta kontuzja
uniemożliwi mi granie. Na szczęście lewy kciuk, wygoił się jak na
psie.
Oprócz tego, uważam że długotrwały wysiłek (zwłaszcza rąk), sprawia że
człowiek nadaje się co najwyżej do tego, żeby komuś przypier….lić.
Zawsze zanim ręce, zaczęły współgrać z tym, co chciało się zagrać,
trzeba było się ponadprzeciętnie rozegrać. Najbardziej odbija się to na
groove. A więc reasumując, wysiłek jak najbardziej tak, bo dobrze mieć
porozciągane i słuchające nas ręce. Z drugiej strony, przesadzając bardzo
łatwo zamiast grających rąk, zaserwować sobie dwa bezwładne badyle.
Co do reszty ciała, mam kumpla który bez problemu radzi sobie z kmpletnie
popieprzonym błędnikiem (porażenie mózgowe) i wymiata z mikrofonem na
scenie, próbach itd., więc musiałoby mi upierdzielić ręce albo uszy,
żebym sobie odpuścił bas.
Moim zdaniem dbanie o ogólne zdrowie fizyczne pomaga w każdej działalności
za jaką się weźmiemy. Więc jeśli ktoś 3-5 razy w tygodniu po godzinie
ćwiczy, to zwiększy się wydolność jego organizmu i ogólna percepcja (a to
w muzyce bardzo ważne). Gorzej jest z uprawianiem sportu na poziomie
chociażby pół-wyczynowym, bo to wiąże się z kontuzjami i zwiększoną
ilością potrzebnego czasu, co już nie jest pomocne 🙂 Ja biegam i robię
jakieś ogólne ćwiczenia obwodowe i szczerze mówiąc przez to mam więcej
czasu na grę na basie, bo potrzebuję znacznie mniej snu, żeby wypocząć 🙂