Takie pytanie się pojawiło jak zobaczyłem listę artystów i zespołów
którzy wystąpia na tegorocznym Glastonbury Festival.
www.glastonburyfestivals.co.uk/line-up-poster/
…ja chyba wole grać dla własnej radochy i satysfakcji niż próbować za
wszelką cenę znaleźć się pośród takiej zbieraniny, miejscami bądź co
bądź zacnej. Mam wrażenie że większośc publiki to będą wykonawcy
którzy, albo jeszcze nie grali, albo zagraja za chwilę.
Żeby była jasność: nie mam zamiaru być widzem tego festiwalu ani tez nie
mam w tym żadnego interesu. …po prostu się zastanawiam.
Czy powinienem dążyć do promocji mojego zespołu, widząc listę artystów na Glastonbury Festival?
Czy warto poświęcać czas i wysiłek na zdobycie szerokiej publiczności dla mojego bandu?
Czy bardziej cieszy mnie granie dla swojego osobistego zadowolenia, niż próba znalezienia się wśród znanych artystów?
Czy zawsze warto dążyć do osiągnięcia popularności wśród publiczności?
Czy wystarczy mi grać wyłącznie dla swojego własnego zadowolenia?
Czy warto dążyć do zostania zauważonym przez szeroki świat muzyczny?
Czy warto konkurować z innymi wykonawcami muzyki basowej?
Czy warto przejmować się popularnością innych zespołów?
Czy powinienem przestrzegać swoich wartości i grać wyłącznie dla osobistej satysfakcji?
Czy muszę spełnić oczekiwania słuchaczy i starać się zostać zauważonym przez szerszą publiczność?
Niektórzy mają jakąś taką potrzebę lansu i wypromowania się – to chyba
dotyczy nie tylko kwestii muzyki. O ile wiedzą i umiejętnościami,
zdolnościami, talentem można a nawet warto się promować o tyle nie rozumiem
tego w przypadku młodych kapel. Mówię o tych, których materiał artystyczny
jest zwyczajnie wtórny – z cyklu “to już było”. W moim mniemaniu promocja
służy zdobyciu większej rzeszy fanów…a fani=kasa…no ale do tego
wszystkiego, jak w biznesie, potrzebne jest świeże podejście
(innowacyjność). Tego nie ma przecież, bo wszystko jest wtórne – kapele
wzorują się na tych które swoją światową popularność zdobyły właśnie
pomysłem/czymś nowym. Wszystko fajnie jak to jest grane dla siebie samego,
dla jakiejś tam grupy słuchaczy a nie wciskanie się na siłę w taką
zbieraninę i potem gadanie, że “graliśmy jako support band np. dla slayera”.
Pamiętam taki zespół w Chorzowie na Metallice był zwał się Mnemic – co to
było za dno, ale zaraz po tym, jak wystąpili w roli co supportu popularność
im wzrosła bardzo – wcześniej nie wiem kto tam o nich słyszał.