Yo,
noszę się z zamiarem kupna auta. Oczywiście używanego. Jeżeli chodzi o
samochody to jestem odszczepieńcem rodu męskiego i zupełnie mnie nie
interesują, ale d*pę się wygodnie wozi nie powiem. Autko ma się nie psuć,
ma być pojemne i ma mało palić 😀 Wiem, że to pewnie nie możliwe, ale
może polecicie jakieś auto do max 7 tys. PLN, żeby bas w twardym casie do
bagażnika wszedł, a i żeby paczka 4×10″ też wlazła. No i to spalanie.
Przez pół roku jeździłem Audi A6 2,5 TDI i mocno się to na moim portfelu
odbiło:/
Zaznacza, iż wiem, że istnieją fora samochodowe, ale wole zasięgnąć info
od zwykłych bassujący ludzików 😀
Pytałeś gdzieś o corollę. Znajomi mają taką w kombi. Chyba 96 rok. Auto
nie do zdarcia. Jeżdżą w gazie i wymieniają tylko eksloatacyjne sprawy. A
mają księgarnie i w sezonie autko jeździ tylnim zderzakiem po asfalcie 🙂
tak swoja droga, to warto zapytac autora czy ma ewentualnie garaz z jakimstam
sprzetem – bo wtedy może faktycznie warto wziac jakaś prosta konstrukcje i
naprawiac samemu a nie w serwisach. Ja wiekszosc rzeczy sam robie, i to bywa
naprawdę spora oszczednosc. (bo jak z klocki w serwisie za wymiane chca 7 dych
to ludzie..)
Mały benzyniak jest fajny, pod warunkiem że jest naprawdę mały.
Volkswagenowski silnik 1.4 w budzie Golfa 4 czy Fabii pali średnio 8 litrów –
jak dla mnie jest to zdecydowanie nie do przyjęcia jak na osiągi, które
oferuje.
Golfowski 1.9TDI uchodzi za niezniszczalny.
Mojego niestety muszę doprowadzić do kultury, bo kupiłem trupa za trochę
ponad 3 koła. Ale mając więcej kasiory można trafić naprawdę zadbany
egzemplarz.
Polecam więc Golfa III z silnikiem 1.9TDI 1Z (wersja 90KM). Jak najdroższego,
byleby był super zadbany.
Bardzo wdzięczne autko, spalanie na trasie w okolicach 5 litrów, w mieście
niewiele więcej, bardzo dużo mocy pod butem, więc można wyprzedzać
bezpiecznie, ciągnąc przy tym przyczepkę, albo mając załadowany bagażnik
po dach. Wszelakie części do nadwozia dostępne na każdym szrocie (z
silnikowymi jest problem, bo diesle jeszcze jeżdżą, złomuje się raczej
benzyniaki).
Tendencja na złomie w mojej mieścinie wygląda tak, że starych niemieckich
puszek jest znacznie mniej niż francuzów z lat 95-2000. Albo wszystkie
sprasowali, albo jeszcze jeżdżą w przeciwieństwie do 12 letnich francuzów
😉
Ogólnie VW-ski. Jest niezniszczalny – przed Volviaczem miałem opcję na Golfa
Varianta z tym motorem. Wszystko się sypało, tylko nie silnik 🙂
Z tym samym silnikiem robili też Passata B3(75KM lub 90KM) i B4(te miały
opcje 90KM lub 110KM) oraz Vento. Mają jeden mankament – napęd na przód 🙂
Co do golfów, to wbrew pozorom nie jest latwo trafic zadbanego TDIka, , który od
nowosci jest tym samym, jednym kawałkiem karoserii. 😛
Jak się trafi na zadbanego golfa (polecam kupowac od znajomych/rodziny gdzie
znamy przeszlosc wozu) to faktycznie fajny wózek. A silniczek tez daje radę,
nieco podrasowaną wersję (bodajze 130km?) ojciec ma w słuzbowej skodzie i
smiga bajerancko + ma małe spalanie w trasie.
Co do małych benzyniaków to trzeba postawic pytanie czy cenimy osiągi czy
spalanie. Bo niestety ale sensowne osiągi sa okupione spalaniem, pewna opcja
jest lpg. (wspomniana na poprzedniej stronie nubirka 2.0 z gazem bierze 12l w
miescie, 133kuce daja rade, do sety w ~10-11 sec się kulnie bez problemu)
[OT]zmieściliśmy się raz z perkusistą +2 osoby i jego set w Oplu Tigrze,
także wszystko zależy od zdolności pakunkowych kierowcy.[/OT]
Z osób które znam to większość właśnie jeździ Golfikami – combi i
hatchbackami w TDI. Zresztą nie jest powiedziane, że combi więcej zmieści –
mitsubishi carisma (Hatchback!) wygrywa z fabią combi
Ja sugeruję minivana, Forda C-Max, albo Opla Merivę (takim jeżdżę), coś w
ten deseń. Nie jest to duże, a wygodne i sporo się zmieści. Siedzisz wysoko
jak w tirze.
Moja Meriva w gazie pali mi dobrze poniżej 8 litrów na setkę, ale przyznam
że gonić się tym nie da.
Kupując samochód patrzyłem głównie na ekonomię i ładowność.
Miesięcznie robię koło 2500km, bo do pracy mam dość daleko. A
ładowność… Kiedyś jechaliśmy w trójkę, z nami gitara, bas, mój GK
MB212, kumpla lampa Peavey Classic 50, też 2×12″, klawisze, pady i jeszcze
było miejsce. Auto ma taki fajny patent, że tylna kanapa jest składana
40/20/40, więc możesz złożyć sam środek, wziąć dwie gitary, dwa
wzmacniacze i 4 osoby. Daje radę.
No to Wam zaserwuję odkop roku 🙂
Jakoś w czerwcu 2012 kupiłem Renault Scenica 1.6 LPG 98r. i Powiem Wam tak,
gdyby nie to, że trafiłem jakiś felerny model i może nie w ten czas co
trzeba 🙂 To auto polecam.
Mimo butli starego typu do tego auta można załadować absolutnie wszystko!
Paczkę, gitary, głowy, cały zestaw perkusyjny i parę osób 🙂 Części to
są jakieś grosze. Większość można dorwać na szrocie 🙂 No i naprawdę
wygodnie się jeździ na tym wysokim fotelu kierowcy (prawie jak w autobusie:)
No i to spalanie przy ekodrivingu to nawet na gazie można zejść do 8-9
L!
Niestety nadszedł czas, że po kolei zaczęło się w nim wszystko sypać od
przewodów paliwowych, po rozrusznik, alternator, skrzynię biegów i wiele
wiele innych. Kupiłem go za 5800 sprzedałem parę miesięcy temu za 5000.
Teraz mam Peugota 406 i samochód jak samochód – jeździ. Dostałem go w
„spadku” więc złego słowa powiedzieć nie mogę. Ale nie jest to auto dla
basisty. Kształt bagażnika nie pozwala na wsadzenie gity w twardym casie nie
mówiąc o paczce.
Kolega (nie-muzyk) miał 406 kombi i powiem, że to byłaby nienajgorsza opcja.
Ale Ty pewnie masz sedan :P.
Renault Ci się pierdzieliło?
Od kilku lat ma samochody tej marki i nigdy mi się nie spierdzieliły same z
siebie.
A laguna kombi jest najlepsza.
Wszystkie kolumny do niej wchodzą.
Tak zapomniałem dodać, że sedan. Nie powiem samochód ładny, ale opcja
bagażnika nie otwieranego razem z szybą to niestety porażka w przypadku
próby przewiezienia kolumny.