Czy nie macie czasami takich sytuacji jak się rozmawia między sobą i ktoś
walnie że jakiś facet jest słabym basistą bo ma basa do bani.Bo tu marka
inna tu lepsza.Nie macie czasami takiego wrażenia żę ci co grają na
sprzęcie o krok od złomowania są po prostu wykluczani.Znam ludzi którzy
grają na 30 letnich DEFILach i grają na pewno lepiej niż tacy co wydali 5
tysiaków na jakigoś Fendera czy Ibaneza.Zgadzacie się z móją myślą że
basistą jest się w środku?
Czy czujesz czasami, że jesteś basistą w środku, a nie tylko na scenie?
Czy zdarza Ci się, że ktoś krytykuje sprzęt, który używasz do grania?
Czy uważasz, że marka sprzętu ma znaczenie dla jakości grania?
Czy zauważyłeś, że niektórzy ludzie wykluczają basistów na podstawie ich sprzętu?
Czy znasz kogoś, kto gra na starym sprzęcie, ale wciąż brzmi świetnie?
Czy uważasz, że grać na droższym sprzęcie automatycznie oznacza, że grasz lepiej?
Czy zwykle krytykujesz innych basistów za sprzęt, który używają?
Czy uważasz, że najważniejszą rzeczą dla basisty jest ich umiejętność gry, a nie sprzęt?
Czy zdarzają Ci się sytuacje, w których czujesz się wykluczony przez innych basistów ze względu na swój sprzęt?
Czy uważasz, że bycie basistą to więcej niż po prostu granie na instrumencie?
Jak najbardziej się zgadzam. Tylko problem jest taki, że ci którzy grają na
30 letnim DEFILu albo treli niestety nie będą mieli szansy zagrania w
jakiejś kapeli ( tak z reguły bo oczywiście wyjątki się zdażają ). Bo
który zespół stać na to żeby zafundować nowo przybyłemu basiście
sprzęt który wystarczyłby do grania koncertu dla np. 300 osób ?
Jest też druga strona medalu. Rozumiem że ktoś może mieć mało kasy i go
może nie stać na super sprzęt żeby go sobie tak po prostu kupić. Ale jeśli
ktoś naprawdę gra i chce się rozwijać to nie może grać na gitarze na
której nie da się zagrac flażoleta. Jak sobie wyobrażasz basistę który
gra na basie nie wymieniając strun conajmniej raz w roku ? przecież wystarczy
że się pokalguje jakiś czas i struny są do wyrzucenia bo po prostu się już
ich nie da nastroić. A każdy wie że komplet strun to nie małe pieniądze.
Więc skoro ktoś gra przez np. 20 lat na basie i ciągle gra na DEFILu to
naprawdę coś tu jest nie tak bo po 20 latach uzbierać może 2000zł (
odkładając tylko 100zł rocznie co daje nam 8, 33zł/miesiąc czyli
27gr/dzień!! ) i kupić sobie za to jakiś głośniejszy sprzęt.
Oczywiście każdy zaraz pomyśli że co za koleś będzie zbierał 20 lat na
sprzęt. Ale tu nie chodzi o zbieranie jakichś astronomicznych kwot tylko o
jedyne 27 gr dziennie. A jeśli ktoś odłoży złotówkę dziennie ? Już po
pięciu latach ma dobry bas. A teraz się zastanócie czy pięć lat to jest
tak długo ? Jeśli tak to odkładajcie po 2 zł dziennie a za dwa i pół roku
które zlatuje naprawdę szybko kupicie sobie porządne basidło.
W ten oto prosty matematyczny sposób można stwierdzić że jeśli ktoś chce
grać i jest basistą od środka, prędzej czy później kupi porządny bas,
czyli jak ktoś gra 20 lat na DEFILu to chyba jest z nim coś nie tak.
P.S.
Zaraz ktoś powie że niektórzy ledwo wiąrzą koniec z końcem i nie mają 10
zł żeby odłożyć co miesiąc. Ale czy taka osoba będzie zajmowała się
grą na basie ? Szczerze to nie wydaje mi się.
nie uwzgledniles inflacji 8)
niby prawda, ale trzeba tez wziac pod uwage ze na takim DEFILu z akcja metr nad
gryfem nie idzie się dobrze nauczyc i jeżeli po dluzszym graniu przechodzi się
na lepszy sprzet, to na pewno nie odbywa się to bezbolesnie.
dobry basista=10% sprzętu + 10% talentu + 80% pracy 😉
myślę że jednak trochgę więcej sprzętu.
Ale poza tym taka opinia, ze basista gorszy, bo kiepski sprzet ma, to taka
opinia krazy wsrod ludzi, którzy sami nie graja, a jedynie sluchaja (tzn przede
wszystkim wsrod takich), ci którzy trochę się znaja na muzykowaniu, inaczej
twierdza (chociaz zdazaja się wyjatki),
Jednak jasne jest, ze ktoś, kto ma lepszy sprzet od razu go nie miał, tez
zaczynal na zlomach (zazwyczaj), i dopiero z czasem sobie lepsze graty
sprawial, jak stwierdzal, ze warto..
chociaz i tu sa wyjatki.. mój sasiad gra pol roku, no już coś tam potrafi (ale
to gitarul), a bylem ostatnio na takiej probie, gdzie sprzet gitarzysty
wyliczylem na ok 8kzl.. gra ponoc 7 lat… no i gra zdecydowanie gorzej od
mojego sasiada :D:D a sasiad ma gitarkę , która kupil za 20zł.. musime de lux
;P
Jednak dla stojacego z boku, to jak zobaczy ze tamten ma fajnego ibaneza.. to
wiadomo kto lepszy…
wiec dla mnie to wyglada tak ze na 30 letnim DEFILu nie zagrasz tappingiem, nie
nauczysz się klangu i zniszczysz sobie palce jedynie i nie sadze żeby ktoś na
takim basie lepiej zagral na tym niż posiadacz basa Ibanez za jakieś 2 k:P a
lepszy instrument po prostu lepiej i wyrazniej brzmi i posiadacz DEFILa nie
wyrobi sobie sluchu na takim shicie.. myślę ze powinien sobie kupić
przynajmniej basa firmy SkyWay:D:DD:D
U sky-wayow i DEFILi najważniejsze jest to, żeby stroiły… Taki bas
bardzoniskobudżetowy wg mnie może sobie brzmieć kijowo- ale jeśli stroi
dobrze i jest w miarę wygodny, to można na nim śmiało tajniki basowe
zgłębiać.
Ale fakt, jeśli bas po prostu nie działa i śmierdzi to równie dobrze można
grać na kawałku połamanej narty ;p
No, ale może tak się bronię bo sam mam SkyWaya… ech… 😐
Heh, ja swoją przygodę z gitarą rozpoczęłem od klasyka DEFILa który był
do d***, potem był Mensfeld Fingertip – pierwsza gitara na której dało się
pograć, choć był to sprzęt niskobudżetowy, nauczyłem się na niej bardzo
wiele, mająca łącznie 9 lat gitara po 4 latach mojego grania ledwo trzymała
się kupy – progi strasznie powycierane itp.:wink: Potem był Ibanez z
przystawką EMG na którym gram do dzisiaj… Oczywiście brzmienie było dużo
lepsze, ale i tak najwięcej zawdzięczam mojemu pierwszemu elektrykowi na
którym zagrałem swój pierwszy koncert 😀 nieważne że kosztował 400zł,
ważne że stroił i był poprawnie wykonany. Basem zawsze się brzydziłem
😆 ten instrument mnie odpychał, do czasu aż pierwszy raz miałem okazję
dłużej na nim pograć. I kupiłem Skaj łeja i prawda jest taka nie da się
na nim grać 😉
Tzn. gram już trochę lat na gitarze i skajłej nie jest mi w stanie wiele
zaoferować. Gdyż np. klang o którym mam małe pojęcie na skaj łeju jest
masochizmem. Jednak cieszę się że kupiłem tą gitarę, bo po tygodniu wiem
już że bas jest moim docelowym instrumentem 😀
A teraz trochę bardziej na temat 😉
Znajomy z zespołu gra cały czas na podrasowanym DEFILu Kosmos, i on był dla
mnie zawsze przykładem, przedewszystkim liczy się talent i umiejętności, na
drugim miejscu jest instrument. Tzn. uważam że ktoś kto naprawdę wymiata
zagra rewelacyjnie na Ibanez za 1000zł jak i na Gibsonie za 6000zł. Jedynie
może źle brzmieć na sprzęcie który jest sklejkowo plastykowym gównem
😉 ala skajłej itp 😆 Gdyż klangiem, tapingiem itp. na nim nie zagra
bo to niemożliwe…
Ja nie słyszałam szczerze mówiąc nigdy w rozmowie z ludźmi, że ktoś jest
kiepski bo ma kiepski bas. To jakiś absurd. Bas się ma zwykle taki, na jaki
pozwalają finanse (tudzież przypadek ;-)), które z graniem i talentem nic
nie mają wspólnego.
Z drugiej zaś strony, fakt jest faktem, że basista myślący poważnie o
graniu powinien starać się o przyzwoity sprzęt. Dobre kapele najczęściej
tego oczekują i także nie ma to wiele wspólnego z tym, jak oceniają
umiejętności.. po prostu nawet najlepszy basista na DEFILu nie zabrzmi tak,
jak zabrzmiałby na dobrej basówie. (Chociaż fakt, znam wymiataczy, którzy
zrobią fajny sound prawie na wszystkim, hehe 😉 Ale jednak wszystko ma swoje
granice i na skajłeju raczej sobie nie wyobrażam dobrze nagranej płyty itp).
no chrzanic brzmienie ale na gitarze , która jest po prostu toporna nie da się
normalnie uczyc
To zależy od podejścia. Jeżeli ktoś gra tak – O na basie i nie myśli o tym
poważnie to każde wiosło będzie dla niego za drogie. Ja np. uczyłem się
pochodów na akustyku. Tak, tak! Tylko raz w tygodniu na próbie miałem w
ręku bass. I co? Po roku zagraliśmy nieduży koncert na którym wszyscy
świetnie się bawili. I w końcu o to chodzi. Też nie sram kasą, ale tak mi
zależało na swoich pięciu strunach, że wkońcu się udało. Do tego
dołożyli się rodzice i mam naprawdę pożadny sprzęt. Musiałem wiele
przecierpieć, żeby zapracować na swoją gitarkę. I teraz myślę, że to
nawet dobrze, bo potrafię ją szanować.
A to, że jest zdecydowanie łatwiej na dobrym sprzęcie nie ulega kwetsi.
Zresztą… nie da się nic nagrać, jak bass pierdzi, a nie gra. Taka prawda.
Przejście na wysokopółkowy sprzęt poza ułatwieniem gry w innych kwestiach
znacznie ją na początku utrudnia – taki bas inaczej reaguje, jest wrażliwszy
na każdą zmianę artykulacyjną itp. No, ale to w końcu o to chodzi (tyle,
że na początku na takim basie żaden brak techniczny się nie ukryje :-))
Ja gram na starym polskim Beatlesowym basie marki Romeo 2 i ma takie fajne
brzmienie jak bas z
5-10-15. 😀
Odnośnie tych artykulacji i czułości na każdy ruch ręką, to wyobraźcie
sobie jaki problem ma początkujący gitarzysta który dostaje dobry sprzęt i
jakiś bardzo mocno przester ( Marshall Jackhammer na przykład ). I każdy
ruch ręką powoduje sprzężenie, a kolega nie wytłumaczył jak się robi
palm muting 🙂 ( o palm mutingu niedługo powstanie temat w czytelni ).
Nagle się okazuje że to jest niemożliwe do opanowania i wpizdu cały zakup
sprzętu 🙂
ja jak na początku dostałem elektryka nawet nie wiedzialem o istneniu takiego
czegoś jak palm mute grałe mto czego nauczylem się na klasyku… Wyobraźcie
sobie master of puppets bez palm mute.. ja tak keidys grałem…. a pewnego
dnia pryzpadkowo przytlumilem stuny i mowie kurde fajnei brzmi i potem grałem
albo cale piosenki pam mue albo bez… potrem czczaile mcos to jest i czaale
muczyc się tlumic:P