tubas – wakacyjnie…

Autor opisuje swoje doświadczenia jako młody muzyk grający latem w klubach na wybrzeżu. Anegdoty z życia zespołu są okraszone humorem i lekkim podejściem do poważnych tematów, jak manipulacja i odpowiedzialność za innych członków zespołu.

Kilka kolejnych upalnych dni spowodowało napływ wspomnień wakacyjno-zarobkowych. Pisałem już, że lato to był okres „żniw” dla muzyków lokalowo-klubowych (oczywiście w „koszmarnych czasach komuny”, a nie teraz) i wróciły do mnie obrazki z mojego drugiego lata na Wybrzeżu. Miałem 17 lat i zarabiać pojechałem z zespołem klubowym, z którym na codzień grywaliśmy jazzowe standardy, bossanovy, funky, bluesy itp. Wzięliśmy ze sobą „gwiazdę” starszą od nas o kilka lat, z repertuarem typu Sipińska, Rodowicz i wszystko od lat dwudziestych do siedemdziesiątych. Bardzo romansowa była z niej osoba i podatna na męskie manipulacje. Specjalistą od tego, co teraz uczenie nazywa się NLP – tyle, że w wąskiej damsko-męskiej specjalizacji, był nasz perkusista, który „kasował” wszystko, co nie uciekło na drzewo! Sposób działania jego umysłu był dla mnie zagadką… Kiedyś leżymy na plaży, koło nas krążą setki panienek w różnym wieku i o różnym stopniu powabności. Krzyś obserwuje je roziskrzonym wzrokiem, po jakimś czasie trąca mnie i mówi: – Patrz, tyle ich tu jest i każda(!!!) ma (pardon) ci….kę! No, ale to tylko mała dygresja, bo chciałem o czym innym… Otóż nasza artystka ze względu na swoją nadpobudliwość była łatwym łupem wczasowych donżuanów, co przeszkadzało w pracy, bo potrafiła zniknąć w połowie imprezy, trafiona nagłym uczuciem. Wydawało się, że nie ma na to rady. Nie docenialiśmy Krzysia! Powiedział, że on ją uspokoi… Jak powiedział, tak zrobił. Najpierw doprowadził ją do spazmów, wiernie przytaczając opinie jakie o niej krążyły, a następnie „pocieszył”. Zrobił to tak skutecznie, że cały następny dzień spędziła w pokoju,słabym głosem domagając się od czasu do czasu, żeby jej przyprowadzić Krzysia… Chłop poświęcał się dla dobra sprawy jeszcze kilka dni, a później oświadczył, że chyba trzeba ją zabić, albo puścić na swobodę, bo on już nie może… Historyjkę tę przytaczam jako ostrzeżenie, żeby członków zespołu dobierać starannie. Szczególnie jeśli są płci pięknej… PS. Oczywiście, naszym basoofkowym koleżankom nie takie figle-migle w głowie, tylko skale, pasaże, pajączki i te sprawy, nieprawdaż…?

Podziel się swoją opinią

17 komentarzy

  1. @tubas: – Patrz, tyle ich tu jest i każda(!!!) ma (pardon) ci….kę!

    Brzmi zabawnie, ale tak serio… Nigdy nie rozumiałem osób myślących w ten
    sposób. Ale może to ja jakiś zbyt porządny jestem…

  2. @tubas: – Patrz, tyle ich tu jest i każda(!!!) ma (pardon) ci….kę!

    Faktycznie!

    Nigdy o tym tak nie myślałem!

    Idę na miasto!

  3. Znałem jedną taką wokalistkę o podobnej reputacji. Na imię jej było
    Jagoda a prócz „kochliwości” miała również niezdrowy pociąg do mocnych
    trunków….

  4. nigdy bym nie zagrał w składzie gdzie jest dziewczyna. Zwłaszcza dziewczyna
    na wokalu. jakoś mi się to po prostu nie widzi i nigdy nie widziało. Ale
    wokalistek – gwiazd znam bez liku. Od biedy, jeśli jakaś jeszcze u mnie
    śpiewać..

  5. gurf, bez przesady, żeby z zasady skreślać baby 🙂 miałem przez parę
    miesięcy jedną świetną, i barwą i pomysłami i charakterem o dziwo! Ale
    gitarzysta miał na nią focha i sobie poszła, w związku z czym ja sobie
    niedawno też od nich poszedłem.

    Oczywiście należy zacząć od tego w jakiej muzyce, bo w pop rocku dawała
    świetnie radę, ale w jakimś rock metalu nie czuję żadnej babuchy 😀

  6. a np Arch Enemy? daje radę i to konkretnie, kwestia dziewczyny w zespole to
    sprawdzian dla całego zespołu, jak ludzie są niedojrzali to taka opcja na
    pewno odpada

    a co do perkusisty to żył sobie w raju ten gość „morze cipek” jak
    powiedział Hank Moody w Californication

  7. Nie, nie mówię o tym, że jestem niedojrzały i np. boję się, że się w
    niej zakocham, czy jakieś inne fanaberie. Po prostu:

    a) damski wokal = zespół do wywalenia. Chyba, że ma się BARWĘ głosu, a
    nie cerekwicko andrzejowicką wieś w ustach. Dobry przykład to Chylińska gdy
    nie krzyczy i wszelakie Murzynki. I pewna wokalistka z St. City Surfers
    (polecam się wybrać na koncert jak będą gdzieś w pobliżu). Ale takie się
    zdarzają raz na .

    b) nie widzę, jak to nadmienił dąte – kobity w zespole grającym coś innego
    niż jakiś pop, electro (vide – la roux) itd. One owszem, gdzieś tam pasują,
    ale nie do stricte zespołów grających rocka i pochodne; chyba, że umie fest
    growlować, iż nie ma różnicy czy to facet, czy babka.

    c) ogółem kobieta muzyk jest zdecydowanie not hot. 😉

  8. @gurf:
    c) ogółem kobieta muzyk jest zdecydowanie not hot. 😉

    Pokazałbym Ci jedną taką klarnecistkę, to byś zdanie szybciutko
    zmienił… :>

  9. @gurf: Nie, nie mówię o tym, że jestem niedojrzały i np. boję się, że się w niej zakocham, czy jakieś inne fanaberie. Po prostu:
    a) damski wokal = zespół do wywalenia. Chyba, że ma się BARWĘ głosu, a nie cerekwicko andrzejowicką wieś w ustach. Dobry przykład to Chylińska gdy nie krzyczy i wszelakie Murzynki. I pewna wokalistka z St. City Surfers (polecam się wybrać na koncert jak będą gdzieś w pobliżu). Ale takie się zdarzają raz na .
    b) nie widzę, jak to nadmienił dąte – kobity w zespole grającym coś innego niż jakiś pop, electro (vide – la roux) itd. One owszem, gdzieś tam pasują, ale nie do stricte zespołów grających rocka i pochodne; chyba, że umie fest growlować, iż nie ma różnicy czy to facet, czy babka.
    c) ogółem kobieta muzyk jest zdecydowanie not hot. 😉

    a) myślałem, że muzykę się inaczej powinno oceniać…

    b) to nie płeć pasuje do aranżu, tylko aranż powinien pasować do barwy
    głosu

    c) nie wiem nawet co o tym napisać.

    I nagle poczułem się jak zwykły dziwoląg, bo gram i grałem tylko i
    wyłącznie z wokalistkami. I to w większości dobrymi!. Faceci, którzy
    wpadali na próby, żeby coś zajęczeć do mikrofonu od dawna leżą na dnie
    Wisły, a świat jest spokojniejszy i wolny od pewnego rodzaju zaśmiecania
    dźwiękami.

  10. szergiel, ale to jest moja opinia tylko 🙂 nie mam zamiaru być profesjonalnym
    muzykiem; nie mam na to ciśnienia, więc dobieram granie tak, żeby
    najprzyjemniej spędzać czas z kumplami. Grałem z wokalistkami, nie wspominam
    dobrze.

    Jak grasz i Ci pasuje, ba, jak są dobre, to tylko Ci się chwali 😉

  11. Gurf nie poznaję Cię, nie wiem co bierzesz ale zdecydowanie to odstaw,
    kreujesz się na bad boya czy co?

  12. Ale ja się po niewielkiej części zgadzam z Gurfem tyle, że nie dopisuję
    tak bzdurnych argumentów. Kobieta śpiewająca w zespole rockowym to zło.
    Czemu? Bo jest bardzo niewielki procent takich, które by w tym dobrze
    brzmiały. Porównajcie sobie „zniewieściałe” skrzeczenie Planta, G.Lee do
    wokali kobiecych w muzyce rockowej. Albo posłuchajcie jak niesamowicie brzmi
    kontratenor Jona Andersona, falset Princea itd. Głos męski udający kobiecy
    ma w sobie znacznie więcej mocy niż kobieta próbująca śpiewać z
    pazurem.

    W innych gatunkach jest już mniejszy rozłam ale która kobieta zaśpiewa ja
    S.Wonder, M.Jackson itd itp:)

    Oczywiście jest też wiele sytuacji gdy to kobieta brzmi lepiej od mężczyzny
    ale najczęściej takiej muzyki ni słucham;) Śpiewany jazz, pop, „czarna”
    muzyka w stylu motown, musicale (eh te partie z „Hair”). Są też wyjątki od
    reguły a co za tym idzie kobiety z unikalnym, potężnym głosem dając na ten
    przykład niegdysiejszą W.Houston. W muzyce rockowej? Bardzo podobają mi się
    dawne wyczyny naszej Małgosi Ostrowskiej. Jak byłem mały i oglądałem
    któryś z filmów o panu Kleksie usłyszałem gdy śpiewała „meluzynę” i od
    razu wiedziałem, że ta pani niejednego rockmana by krzykiem ze sceny
    zrzuciła;)

    Co by mój wywód miał podsumowanie: niestety takich wyjątków jest tak
    mało, że mój pogląd jest wciąż krytyczny do wokali kobiecych. Jako
    człowiek muzycznie siedzący mocno w rockowych latach 70. nie widzę
    zastosowania kobiecego głosu w muzyce, której słucham. A szkoda, bo oglądam
    koncerty z tamtych lat i muszę patrzeć na zarośniętych facetów 😛

  13. A co myślicie o głosie Chylińskiej? Nie pytam o jej teraźniejszą czy też
    przeszłą twórczość. Tylko o warsztat, talent, barwe głosu itp. 😛

  14. Jesteś jesteś kochanie;* Gurf dostanie bana na IRCu ;D

    Jagodabass- może się podobać, ja zawsze słyszałem w niej jedynie
    potencjał bo barwę ma fajną, choć nie w moim guście. Problem w tym, że
    moim zdaniem odrobinę przemanierowała to swoje śpiewanie. No ale rynek
    muzyczny jest teraz tak zapchany, że albo robisz coś na granicy (i nawet za
    nią) karykatury albo jesteś szary i nikt cię nie zauważy.

  15. No i znienacka zawiązała się bardzo poważna wymiana poglądów na temat
    Pań w zespołach. Ograniczona, co prawda, tylko do wokalistek, ale też
    niebezpieczna politycznie…

    Mówię o tzw. „parytetach”, o które walczą kobiety, zbyt mało zdolne aby
    zająć należne im (w ich mniemaniu) miejsce, wyłącznie siłą własnego
    talentu i inteligencji. Być może już niedługo w każdym zespole,
    obowiązkowo, będzie trzeba zaangażować np. 30% tych prześladowanych istot
    – i co wtedy?… Wtedy Wasze opinie nie będą się liczyły, trzeba będzie
    zacisnąć zęby, czy ewentualnie coś innego i walczyć z ponurą, jak wynika
    z Waszych wpisów, rzeczywistością! Każda Pani, posiadająca słuch muzyczny
    stopnia powyżej pierwszego*, będzie na wagę złota.

    *Słuch muzyczny pierwszego stopnia: odróżniać czy grają, czy nie!…

    Tak, że lepiej noście na rękach basoofkowe koleżanki i podlizujcie się im
    bezwstydnie, bo grać albo już umieją, albo chcą umieć!

    PS. Przeczytałem swój wpis i odkryłem ze zdumieniem, że jestem klasyczną
    „męską, szowinistyczną świnią”!? Muszę wymienić poglądy na ten temat z
    najlepszą z żon, ona pewnie ma bardziej wartościowe…

Możliwość komentowania została wyłączona.