OSTRZEŻENIE dla organizatorów koncertów i zespołów

Autor podziela swoje doświadczenia z organizacji koncertu, na którym doszło do licznych problemów związanych z nieterminowością, obsługą techniczną, a także nieuczciwością jednego z organizatorów. Przekazuje cenne wnioski i ostrzeżenia dla innych działających w branży.

Witam. Od razu zaznaczam, że przekazuję tutaj tylko informacje moim zdaniem warte rozgłosu, nie jestem związany w żaden bezpośredni sposób z całą sytuacją. W ostatnią niedzielę miałem przyjemność(choć nie do końca) uczestniczyć w łódzkiej imprezie z cyklu Good Warning, poświęconej tym razem scenie core’owej. Dokładny opis imprezy można znaleźć pod tym adresem
www.facebook.com/events/253653734665075/ Od samego początku imprezy można było dostrzec spore problemy z organizacją, przede wszystkim gigantyczne obsuwy, problemy z nagłośnieniem, brak jednego występu, a także zmiany w kolejności występowania zespołów. Na sam koniec organizator obiecał zamieścić wyjaśnienia na facebook’u. Notka ta (dostępna wcześniej tutaj:
www.facebook.com/notes/good-warning/szymon-s-człowiek-który-został-spalony/273799212665814) została już usunięta przez administrację FB, najprawdopodobniej po zgłoszeniu przez człowieka, będącego winowajcą całego zamieszania. Na szczęście tekst pojawił się także w kilku innych miejscach w Internecie i można go dalej rozsyłać. Wspomniany człowiek, którego warto się wystrzegać, to znany niektórym z innych wybryków związanych z organizacją koncertów Szymon S., będący także byłym już w tym momencie basistą kapeli Bury Her Memories. A oto właśnie notka napisana przez głównego organizatora niedzielnej imprezy: (jak dla kogoś za mało czytelne, to pod tekstem umiesciłem linki do innych stron, na których notka jest bardziej przejrzysta i łatwiej się ją czyta) [quote]Szymon S. – kapele, organizatorzy gigów, menadżerowie tras i oczywiście publiko – zapamiętajcie tego człowieka (aczkolwiek może działać pod różnymi ksywami, agencjami tak jak teraz np. Black Phoenix Group) – ten człowiek jest dla wielu spalony. Jednak jego ogień wciąż płonie i może porządnie przypiec! Ale od początku. Słyszałem od różnych ludzi z zespołów, organizatorów etc. że Szymon nie jest do końca słowny. Ma na pieńku min. Faust Again, Drown My Day czy Underground Music Club z Bielska-Białej. Nazwy znaczące na polskiej scenie muzycznej, boje się myśleć ile jest jeszcze składów i pojedynczych ludzi którym coś obiecał i zrobił potem w bambuko. Osobiście nic do niego nie miałem. Ludzie przecież rozsiewają plotki, są hejterzy. Było wręcz przeciwnie, bardzo go polubiłem. Organizowałem gigi kapel spod jego skrzydeł: Soundfear i Captain Grave i wszystko było w porządku. Zaproponował mi też stanowisko w prowadzonym przez niego portalu metal-core.pl – miałbym pisać tam relacje. Nawiązał też współpracę z agencją Kock Out Productions, miałbym wtedy wjazd za free (tzn. za napisanie) na ich gigi, a trzeba przyznać, że gigi organizują grube. A przecież portal patronował też innym koncertom – ogólnie jeździłbym po Polsce, pisał relacje (w krótkim czasie już zresztą skrobnąłem kilka) i zdobywał sławę (;p). Strona bardzo szybko zresztą zdobyła popularność. I właśnie tutaj już mogłem się zastanowić – miałem być wpisany na listę na koncert Trivium, w zamian za napisanie relacji. Przychodzę, okazuje się na bramce że mnie nie ma, patrzyłem na listę i rzeczywiście mnie nei było (potem Szymon zarzekał się że byłem – bulszit) – na szczęście jakoś się dogadałem z ziomeczkiem i wlazłem na koncert za darmo. Z nim jest taki problem, że w rozmowie to miły, sympatyczny wyluzowany typek. Sprawia wrażenie opanowanego i godnego zaufania. Tacy są najgorsi! A jak coś mu się zarzucza to zawsze znajdzie wymówkę. Ja w przeciwieństwie do niego będę tłumaczył się opierając się na faktach – rozmowach z FB i smsach. No i do rzeczy. Szymon zaproponował mi zorganizowanie koncertu Madison Affair, Bury Her Memories (kapela w której gra) i Suicide Seed za 150 euro za wszystko (!) – śmieszna cena jak za dość znaną kapelę z Niemiec i ciekawe projekty z Polski. Do tego zaoferował że przywiozą ze sobą cały sprzęt. Nic tylko brać! Zapis rozmowy: 23 sierpnia Szymon S. Prezes mam wolna date dla 3 kapel: 27 listopada – MADISON AFARI + SUICIDE SEED + BURY HER MEMORIES. Chciałbyś zrobić? 23 sierpnia Ja oooo a jakie koszta? 23 sierpnia Szymon S. 150 e za wszystko 23 sierpnia Ja uoo, niedrogo – dasz mi się chwilę zastanowić? a nocleg? 23 sierpnia Szymon S. nawet 2 wiesz co powiem Ci tak, jak dajesz 200 to prezes jestem dłużnikiem Twoim po wsze czasy. Dla Madison trzeba bedzie nocleg po gigu. My spierdalamy do domu. Sprzet my mamy cały ze soba. Gwoli ścisłości: mówił o 150 euro, a jakbym mu dał 200 to byłby wery wery hepi – jednak jak widać nie było to obligatoryjne. Sprzęt też miał wziąć, ale na krótko przed gigiem okazało się że jednak tego nie zrobi… 15 listopada Ja i co z riderami? 15 listopada Szymon S. to Ci godom potrzbea paczki gitarowe, paczke do basu i garki 15 listopada Ja a to np. madisoni nie biero perki? 15 listopada Szymon S. zaoszczedzic kabone chcemy Tak więc na 2 tygodnie przed koncertem trzeba kołować całe nagłośnienie – wszystkie kapele brały tylko najpotrzebniejsze rzeczy gitary, bas, talerze, heady, ewentualnie jakieś mikrofony (i autotune’y ;p). Myślę sobie spox, chcą zaoszczędzić grosza, więc załatwię wszystko. Poprosiłem Pawła ze Starej Szwalni by załatwił ten sprzęt. Powiedziałem mu o paczkach i perce. Zażyczył sobei za to dość sporo kasy, wiec chciałem jednak wyperswadować cokolwiek więcej od kapel. Teoretycznie się udało. 17 listopada Szymon S. wspaniały jestes zobaczymy co biora, ale mysle ze tyle co madisony i my masz te paczki? i tą perkę? bo mysle ze zmiescimy jedna paczke na lajcie 17 listopada Ja bede kombinowal 17 listopada Szymon S. no to jedna paczke deklarujemy ze bierzemy Nieco później Szymon złożył mi kolejną świetną propozycję: 17 listopada Szymon S. jest taka bania zeby wcisnąc do łodzi jako pierwszy zespół jeszcze jeden band – koszty sie nie zwieksza 17 listopada Ja ale jaki, bo wiesz ja nie hcce by ten gig sie skonczyl o 2 w nocy ;o 17 listopada Szymon S. no ja wiem, ale synki maja dziure, a band jest konkretny 17 listopada Ja jaki? 17 listopada Szymon S. curse of socjety graliby jako pierwsi 17 listopada Ja no rozumiem no ok, przemsyle to i sie odezwe bo zara wychdoze 17 listopada Szymon S. okej fajna niespodzianka bedzie dla ludzi, oni musza zagrac pierwsi bo potem od razu spadają dasz sie jakos teraz razy zadeklarowac? 17 listopada Ja no dobra ;pppppppppp neich grajo Skład zapowiadał się więc wyśmienity. Załatwiłem żarcie dla kapel, fotografa, dobrą muzę z laptopa graną w przerwach – wszystko tak jak być powinno. Na tym polu nie zawiodłem. Przesunąłem planowaną godzinę rozpoczęcia z 20:00 na 19:00 by koncert nie skończył się za późno. Ustaliłem sztywny timetable, chciałem by wszystko chodziło jak w zegarku tak jak na koncertach z prawdziwego zdarzenia. Nie czekając na ludzi i jednocześnie szanując ich czas. Niestety poległem. Powiedziałem kapelom by przyjechały w niedzielę tak na 15:00-16:00, by wszystko na spokojnie ogarnąć i ewentualnie jak byłyby jakieś problemy to na szybko je rozwiązać. Eris Is My Homegirl i Suicide Seed przyjechali o czasie. Schody, bynajmniej nie do nieba, zaczęły się nieco później. Było już po ok. 17 więc dzwonie do Szymona jak tam im się jedzie, kiedy będą itd. okazało się że mieli jakieś problemy ale będą tak na… 19:30 (przypominam że chciałem zacząć o 19:00 a oni wieźli ze sobą sprzęt potrzebny dla pozostałych kapel). Oblał mnie zimny pot – wtedy na serio zrozumiałem że to co mówili inni nie było jedynie ploteczkami. Później jeszcze się okazało że to kapele na niego czekały, a on mówił że klub w którym grali dzień wcześniej był zamknięty i nie mogli odebrać sprzętu. Powiedział jeszcze że nie zagra ze swoją kapelą Bury Her Memories (problemy z perkusistą i jego studiami – tjaaa) więc koncert nie skończy się tak późno (a skończył się po 1:00…) Summa summarum – z Krakowa wyjechali o 16:00, a to jednak trochę kilometrów jest, niby gnali autostradą, ale nie tak to miało być! Wspomniałem, że dzień wcześniej też grali. W Krakowie. Tutaj też ciekawa sytuacja. Koncert się opóźnił o 2h, bo nasz bohater nie załatwił perkusji i trzeba było czekać. Co więcej obiecał chłopakom z Suicide Seed, że zagrają za free, ale będą mieli żarcia i alko pod dostatkiem, aż po after z Madisonami. Nie dostali nic. Po koncercie pojechali na rzeczony after. W akademiku. Klitka 3×3 m, a w lodówce 3 jajka, szynka i dżem. Susajdzi pojechali do domu. Za to obie kapele z Niemiec spali albo na podłodze albo w busie. Brawa! Jeżeli to była zemsta za czasy rozbioru Polski i potem dwóch Wojen Światowych to na pewno mu się udała! Wracamy do Łodzi. Dzwoniłem do niego parę razy po 18 żeby ocenić progres podróży. „No już jesteśmy pod Łodzią” cały czas powtarzał. I tak w koło Macieju. Krew we mnie wrzała. Ale jeszcze nie wszystko było stracone. Powoli zaczęli zbierać się ludzie na koncert. Mija godzina 19:00. Dostaję smsa o 19:04. Jeżeli byłbym starszy na pewno dostałbym zawału: „Ej stary jest kurcze lekki przypal :/ nie macie tam 2 paczki? Chłopaki pakowaly sprzet jest wszystko oprocz tej jednej paczki” Chwila ciszy. Przypominam że koncert miał się zacząć o 19:00. Tamtych jeszcze nie było i trzeba było na szybko kołować paczkę. W NIEDZIELĘ WIECZOREM. Pogadałem z Pawłem ze Szwalni i mówił że nie będzie problemu, że się puści 2 gitary w jedną paczkę przez d-boxa (czy jakoś tak) i da radę zagrać. Już było przed 20:00. W sumie jeszcze nie tak źle, bo ludzie się jeszcze schodzili, a niektórzy myśleli że się właśnie wtedy zaczyna gig, bo takie było pierwotne info. Poprosiłem więc Suicide Seed by może zagrali jako pierwsi, żeby coś się działo. Nie chcieli się zgodzić, bo nie chcieli otwierać gigu. W sumie ich rozumiem, bo inaczej się przedstawiała rozpiska (mieli grać jako drudzy). Poza tym oni używają przesterów na gitary, a nie da się przepuścić 2 gitar przez przestery do jednej paczki bez żadnych spięć etc. W końcu przyjechały Niemcy z Szymonem. Totalnie spalonym (rozumiecie dwuznaczność tytułu?) – i wiem co mówię, bo wiem jak wyglądają zjarani ludzie. Potwierdzeniem był tekst do mnie mniej więcej taki „spoko ziomuś, później spalimy lolka i wszystko będzie ok.” ARGH. Wbijamy do klubu. Jak chłopaki z Madison Affair i Curse of Society zobaczyli sprzęt ustawiony na scenie – powiedzieli że nie zagrają. Myślałem, że zemdleję. Tutaj może i było trochę mojej winy. Nie znam się na sprzęcie. Poza tym nie muszę się znać (ale teraz przestudiuję samouczki dotyczące nagłośnienia gigów) bo zleciłem organizację nagłośnienia po stronie klubu. No ok – paczki (a raczej comba) może nie były duże, ale Paweł mówił że one tak nie pozornie wyglądają. Mają powera, są dodatkowo nagłośnione. W dobie miniaturyzacji – uwierzyłem na słowo, pomieszczenie zresztą też nie było duże. Najgorsze jest to, że kapele nawet nie sprawdziły tego sprzętu tylko od razu odmówiły grania. No to trzeba było kołować całe nagłośnienie, a było już po 20:00. Dupę uratowali mi chłopaki z łódzkiego zespołu Help. Pojechali autem Madisonów po wypasiony sprzęt na salkę i go przywieźli, pomogli podłączyć – dzięki wielkie! Bez Was ten koncert by nie doszedł do skutku. W pewnym momencie nawet tak myślałem, puściły mi nerwy, myślałem że się rozryczę, tyle krwi co sobie wtedy napsułem to nie potraficie sobie wyobrazić. Jeszcze kilka takich koncertów, a mogę być spokojny o emeryturę, bo jej po prostu nie dożyję. To nie tak miało być. Nie przy takich znanych kapelach. Nie przy takiej akcji promocyjnej, obietnicach i zainteresowaniu ze strony ludzi. Poprzyjeżdżali nawet spoza miasta – dużo nowych twarzy, a tu taka wtopa. Część ludzi przecież nie mogła zostać długo bo np. ktoś po nich przyjeżdżał, mieli busa, część publiki stanowili nieletni. Nie mogli zostać długo, a minuty mijały nieubłagalnie. No to poprosiłem ?K†ION †4 by zaczął grać, tak by w końcu coś się zaczęło dziać. W czasie kiedy czarował witch housami, Help przywieźli sprzet rozstawili i zaczęli próby. Było już po 21, ale sytuacja powoli się uspokajała. Ale nie na backstage’u. Szymon kolejny raz się popisał. Pisał, że Curse of Society zagra za free, tylko dlatego się na to zgodziłem. Okazało się, że jednak nasi sąsiedzi zza zachodniej granicy dogadywali się z nim na inną kwotę. Podobnie jak Madiosni też chcieli 150 euro. Razem 300 euro. Padłem. Wytłumaczyłem im całą sytuacją, jak się umawiałem z Szymonem itd. Im dalej w las, tym… straszniej. W dalszej części rozmowy dowiedziałem się, że za krakowski występ nie zapłacił ani jednym ani drugim. Myślałem, że gitarzysta z CoS rozpłacze mi się na ramieniu. Tłumaczył mi że są studentami, nie mają kasy, a trzeba wynająć busa, zapłacić za paliwo. A oni nie dostali załamanego grosza. Naciskali na Szymona, a on im co chwilę mówił że kasa będzie. Nie czaje co on chciał osiągnąć. Jak można tak oszukiwać? Jeszcze jak dowalił, że kasę za sobotni koncert wziął jego kumpel z zespołu i… zniknął to pomyślałem że typ chyba miał ciężkie dzieciństwo, stary go bił gazetą po głowie, a zabawki miał poprzykręcane do ziemi… Ok, może i mówił prawdę, ale nie miał ŻADNYCH dowodów (ja chociaż cytuje smsy i wiadomości na fejsie) jednak było tego za dużo by w cokolwiek wierzyć. Tak mi było wstyd, za niego. (ciekawe jak on mógł w ogóle z nimi jechać w samochodzie, patrzeć w oczy – a nie, sory – sami mówili że spijał browary i jarał zioło, więc pewnie było mu łatwiej). Przyjeżdżają 2 składy zza granicy, Madisoni normalnie biorą 600 euro za gig, grali z takimi tuzami muzyki metalcorowej jak Bring Me The Horizon czy Asking Alexandria a zostali tak zrobieni w konia. A jak jeszcze gitarzysta jest idolem Szymona: Piątek Szymon S. wiesz ja sie bardziej stresuje tym ze bede musiał grac przed Timem – to mój idiol gitarowy z jego filmów sie uczyłem jak grac metalcore To nie ogarniam po prostu – jak można zrobić tak paskudną rzecz swoim autorytetom? Przyznam szczerze, że też nie zawsze płacę kapelom, tyle na ile się umawialiśmy. No no niestety takie są realia sceny, nie zawsze publika dopisze itd. Ale nigdy nie zostawiam kapeli bez grosza przy duszy, tak żeby chociaż na to paliwo i auto mieli. Prawie zawsze dokładam do koncertów, ale też zawsze załatwiam nocleg w przyjaznym hostelu ze śniadaniem i żarcie na gig. No i oczywiście świetną zabawę J Zazwyczaj przy takich koncertach nie podpisuje się umów, wszystko opiera się na wzajemnym zaufaniu. Jednak gdy zawodzą po całości, w każdym aspekcie takie osoby jak Szymon, po prostu odechciewa się wszystkiego. Co gorsza, ludzie nie wiedzą co się dzieje i wszystko zrzucają na organizatora. A ja naprawdę z mojej strony zrobiłem co mogłem. Kapele chciały ukatrupić Szymona. Zresztą nie tylko one (sądząc po jego krzywym nosie – jego twarz nieraz spotykała pięści zawiedzionych ludzi). Ogólnie sytuacja zrobiła się nieco napięta, trochę jak w filmach gangsterskich. Szymon miał naprawdę szczęście że nic mu się nie stało, bo wiecie co się dzieje gdy kilku kolesi zostaje oszukanych w żywe oczy. A taka zniewaga krwi wymaga. Kapele nie chciały grać nie tylko na tamtym sprzęcie, ale też bez kasy. Ja ze swojej strony mogłem im zaoferować tylko tyle na ile się umawialiśmy czyli to 150 euro. Resztę teraz będzie musiał zapłacić Szymon. Nie wiem jak to zrobi. Jeszcze pożyczył 50 zł od kumpla z Wrocławia – powodzenia Maćku w odzyskiwaniu kasy! Tutaj też wielkie podziękowania dla Damiana Ekmana, który choć nie musiał cały czas pomagał mi w czasie koncertu. Bez niego naprawdę bym nie dał rady. On też pomógł spisać umowę między Niemcami a Szymonem na oddanie kilkuset euro – ciekawe jak się rozwinie sytuacja. Ale tak należało zrobić, bo przecież nie dostali by tej kasy, pewnie i tak nie dostaną. Jednak pal licho pieniądze, najgorsze jest to że na bank rozniesie się fama po scenie zagranicznej jakie jazdy odchodzą w naszym kraju. Zaszkodził nie tylko sobie, ale i całej Polsce. Suicide Seed zaczęli grać po 21:00. Chociaż to są takie młode łebki, wymiatają. Pełni energii na scenie, w końcu dali się wyszaleć publiczności. A niektórzy nasiedzieli się bite 2h. Masakra. Zaraz po nich zespół na który wszyscy czekali czyli Eris Is My Homegirl. Pod sceną zrobiło się megatłoczno, nastolatki wreszcie się doczekały swoich ulubieńców. Jednak powiem szczerze że i tak jestem zawiedziony frekwencją. W takim np. Grudziądzu na ich koncert przyszło 300 osób, organizatorzy aż nie wpuszczali do klubu. W Łodzi przyszło ponad 150 osób, a na Fejsie deklarowało się 250. No ale taka specyfika tego miasta. Erisy nie zawiedli. Grali jak zawodowcy, Ernest potrafi wszystko zrobić ze swoim głosem, nie gwiazdorzą, po prostu można z nimi konie kraść. Choć słowo „kraść” i „konie” akurat są nie na miejscu w przypadku tej edycji Good Warning!… Po ich koncercie tłum odchudził się o połowę, wiadomo że wielu przyszło tylko dla nich ale wielu też niestety musiało iść już do domu bo późno. Wszystko przecież miało się skończyć o 23:00, no ale „shit happens” jak to mawiał Forest Gump. Zmiany na scenie były naprawdę sprawne, jakby nie ta obsuwa, wszystko byłoby rzeczywiście na czas. Jako 3ci zagrali Curse of Society – solidne jak na Niemców przystało granie, bardzo techniczne, ciekawe i różnorodne. Możliwe że kiedyś będą sławni. No i w końcu, już po północy od elektronicznego intra zaczęli grać Madisoni. Koncert był przedni i choć przez cały wieczór nie miałem nastroju do skakania pod sceną (i na podrywanie małolat), w końcu się ruszyłem i pobanusiłem. A było do czego – to naprawdę światowy poziom, no i jeszcze te wstawki dubstepowe – ah. Genialnie! Została już na nich naprawdę garstka ludzi, ale chyba nikt nie narzekał na obsuwę. Jeszcze raz sory za całą sytuację, nauczka na przyszłość? Przy takich przedsięwzięciach trzeba pracować tylko z zaufanymi ludźmi i być na wszystko przygotowanym. Jednak, no jak widać nie wszystko da się przewidzieć. Mimo że zabawa była przednia, pozostał pewien niesmak. Niemcy wracali jednak z uśmiechem na ustach (w końcu w Polsce mogą kupić tańsze fajki i fajerwerki). Wiedzieli, że to ani nie moja ani ich wina. Dodatkowo było ich mi naprawdę żal że musieli wracać od razu do domu. A to przecież kilkaset kilometrów i to jeszcze na tarczy. Bo przecież mogli nocować w Łodzi: 24 listopada Szymon S. nie ma opcji na nocleg dla ktorejs z kapeli? bo chce synki przypomniały ze by chciały jak nie ma to nie 24 listopada Ja kurde, raczej nie da rady :

Podziel się swoją opinią
bas_anonim
bas_anonim
Artykuły: 0

11 komentarzy

  1. jeżeli umieściłem wątek w złym miejscu, to proszę moderatorów o jego
    przeniesienie, jeśli ktoś chce to lepiej wyedytować, uporządkować, proszę
    bardzo, ja akurat lepiej nie potrafiłem (zresztą chyba nie muszę tego pisać,
    bo moderatorzy i tak zrobią to, co uznają za słuszne :P)

  2. Jak dla mnie to zupełna amatorka. Ale nie ma co przeżywać, bo koncert się
    odbył. W moich rejonach był jeszcze lepszy incydent ale nie chcę nikomu
    obsmarowywać tutaj d*py…

  3. @latem666: W moich rejonach był jeszcze lepszy incydent ale nie chcę nikomu obsmarowywać tutaj d*py…

    To źle, czy dobrze? :>

  4. @zakwas:

    @latem666: W moich rejonach był jeszcze lepszy incydent ale nie chcę nikomu obsmarowywać tutaj d*py…

    To źle, czy dobrze? :>

    Zależy w jakim sensie 😛

  5. @latem666: Jak dla mnie to zupełna amatorka. Ale nie ma co przeżywać, bo koncert się odbył. W moich rejonach był jeszcze lepszy incydent ale nie chcę nikomu obsmarowywać tutaj d*py…

    ja jestem zwolennikiem smarowania i montowania czarnych list, żeby potem nikt
    się nie nadział na takich ludzi. Ja jestem w plecy 1000zł po oszustwie
    gościa legitymującego siebie ksywą „Kruko”.

  6. To u mnie koleś zadłużył firmę jedną na paręset tysięcy złociszy,
    pożyczył chyba 10 tysięcy zł od jakiejś kapeli i rozpłynął się w
    powietrzu. A to już nie jego pierwszy wybryk, bo wcześniej załatwił jedną
    kapelę z zagranicy. Nie zabukował im biletów, a mówił, że to zrobił.
    Koleś ma ksywę Piona. kto chce to na pewno jakieś informacje o tych wałach
    znajdzie.

    Nawet już są o tym kolesiu dowcipy typu:

    Przychodzi Piona do lekarza, a lekarz na to: wizyta odwołana. 🙂

    Tacy ludzie psują Polsce reputację i powinno się ich zwalczać.

  7. @latem666: To u mnie koleś zadłużył firmę jedną na paręset tysięcy złociszy, pożyczył chyba 10 tysięcy zł od jakiejś kapeli i rozpłynął się w powietrzu. A to już nie jego pierwszy wybryk, bo wcześniej załatwił jedną kapelę z zagranicy. Nie zabukował im biletów, a mówił, że to zrobił. Koleś ma ksywę Piona. kto chce to na pewno jakieś informacje o tych wałach znajdzie.

    Nawet już są o tym kolesiu dowcipy typu:
    Przychodzi Piona do lekarza, a lekarz na to: wizyta odwołana. 🙂

    Tacy ludzie psują Polsce reputację i powinno się ich zwalczać.

    Piona huhahahaha 😀 Niezłe jaja koleś odwalił. Jest mnóstwo tego w necie.
    Liveart, Piona i inni ^^

  8. Teraz zniknął gość. Albo uciekł za granicę, albo ktoś znacznie
    zdenerwowany jego wybrykami postanowił skrócić jego cierpienia 😛

Możliwość komentowania została wyłączona.