Peavey Tour 450 vs Trace Elliot

Od jakiegoś czasu szukam jakiejś sensownej głowy do 1000zł. Początkowo
myślałem właściwie tylko o TE, ale ostatnio wypatrzyłem Peaveya Tour 450.
No i zastanawiam się czy opłaca się tym w ogóle interesować? Jak wypada
brzmienie w porównaniu do Trace’a? Pozwala wykorzystać całą swoją moc czy
450W widać tylko na papierze? Może lepiej kupić po prostu jakiegoś starego
TE 250W/300W jak np ten (allegro.pl/trace-elliot-ah-250-kultowy-wzmacniacz-do-basu-i1905599556.html) ?

Gram hard rocka, brzmienie jakie mnie interesuje, to głównie wczesne Black
Sabbath czy Led Zeppelin, ale miło byłoby gdyby wzmacniacz był jak najbardziej
uniwersalny.

Do heada planuję 500W 2×12″ Noisy Box.

Czy myślałem o kupnie Peavey Tour 450 zamiast Trace Elliot i czy warto go brać pod uwagę?
Jakie jest porównanie brzmienia między Peavey Tour 450, a Trace Elliot?
Czy Peavey Tour 450 pozwala mi na wykorzystanie całej swojej mocy czy 450W to tylko reklama na papierze?
Czy lepiej kupić starszy Trace Elliot z mocą 250W/300W, tak jak ten Ellio Ah 250?
Moje preferowane brzmienie w grze na basie oraz gatunek muzyki, którą gram.
Czy najlepiej jest kupić uniwersalny wzmacniacz na bas zamiast specjalizować się w konkretnym brzmieniu?
Czy jestem bardziej zainteresowany jakością brzmienia czy wydajnością wzmacniacza?
Czy ceny obu produktów są podobne lub czy inwestycja w droższy wzmacniacz zostawia mnie z lepszym brzmieniem?
Czy potrzebuję wzmacniacza z drugim wejściem (line out) do nagrywania muzyki?
Czy mam plan na używanie wzmacniacza w konkretnych miejscach i potrzebuję wzmacniacza z dodatkowymi funkcjami?

Podziel się swoją opinią

2 komentarze

  1. Trace jest strasznie głośny – w bezpośrednim porównaniu z SVT3, rozkręcone
    na połowę (i gain i master na dwunastą) zieleninka przebiła Ampega.

    W jednej salce grałem tylko na piłeju, w drugiej na preampie TE wpiętym w
    końcówkę mocy Peaveya Tour 450 i to drugie bardziej dawało radę.
    Skłaniałbym się przy TE.

Możliwość komentowania została wyłączona.