Praca w ekipie technicznej

Siema

Pracował ktoś z Was w ekipie technicznej? Jak to jest ? Potrzeba jakiegoś
papierka , żeby np : zatrudnili nas w firmie zajmującej się koncertami
itp?

Pzdr 😉

Podziel się swoją opinią

13 komentarzy

  1. Przede wszystkim firmy estradowe dzielą się najczęściej na sceniczno –
    oświetleniowe i dźwiękowe.

    Te pierwsze radzę odpuścić z racji permanentnego tarania sceny na plecach
    tam i z powrotem.

    W firmach dźwiękowych lepiej. Idziesz mówisz że chcesz i Ciebie biorą lub
    nie. Sezon zwykle trwa od kwietnia do października, każdy potrzebuje ludzi. W
    małych firmach sztuki do paru tysięcy ludzi robią zwykle trzy osoby.
    Realizatorzy przodu i monitorów oraz technik sceniczczny.

    Ogólnie dla młodego bomba; koncerty imprezy – bal.

    Minusy to ciągłe zmęczenie i brak snu, ogólnie życie na walizkach.

  2. Czyli jeśli ktoś jest świeży to do agencji zajmujących się koncertami
    klubowymi itp ,może startować? Z wykształceniem technik elektronik?

  3. Jak odróżniasz kabel od kolumny to tak. Do tej pracy niema większych
    wymagań technik tacha i tyle.

  4. Połaź po firmach i pytaj. Jak odróżniasz kolumnę od końcówki mocy to na
    początek wystarczy, bo i tak przez pierwsze pół roku nikt Ci nie pozwoli
    zapinać kabli, tylko będą Ci kazali patrzeć i się uczyć. Dobrze, jak Ci
    pozwolą kable zwijać, bo to też trzeba umieć. 😉 A do dźwigania kejsów to
    wykształcenia i umiejętności nie trzeba, jak to napisali wcześniej.

  5. @zakwas: Dobrze, jak Ci pozwolą kable zwijać, bo to też trzeba umieć. 😉

    święta prawda.

    Magiczną sztuczką, którą sprzedadzą Ci wszyscy nagłośnieniowcy jest
    skręcanie kabla podczas zwijania. Zobaczysz to dowiesz się o co chodzi 😀

  6. Mój garowy pracuje w takiej firmie….w sezonie(tzn jak jest ciepło)
    praktycznie nie ma wolnego weekednu tylko zwija kable po festynach w całej
    Polsce nie śpiąc po 48 h 🙂

  7. no, wtedy robisz to samo co firma nagłośnieniowa i do tego jeszcze grasz! 😀

  8. no fakt, że pracujemy tyle samo czasu co nagłośnieniowcy, dodatkowo w
    „przerwie” między dymaniem ze sprzętem i nagłaśnianiem orzemy muzyczkę.
    Ale kasa się zgadza, mimo że w domu jestem koło 7 rano

  9. Ja mam to szczęście (lub nieszczęście ;)) że taką firmę
    nagłośnieniową ma mój ojciec. W sumie fajna praca, zazwyczaj jeździ nas
    czterech (czasem 5-ciu) w tym: Akustyk, Kierowca, koleś od mikrofonów na
    scenie i… Ja. Przypada mi zaszczytna rola podpięcia wszystkich kolumn w
    końcówki, a także zwijanie tych nieszczęsnych kabli no i oczywiście
    „podpięcie” zespołu. Niby nie ma aż tak dużo roboty ale to męczy i ten
    brak snu zwłaszcza że „jeszcze rosnę”…

Możliwość komentowania została wyłączona.