GMR Bassforce IV vs. Epiphone Thunderbird IV PRO

Hej wszystkim,

mam do wyboru te dwie gitary. GMR Bassforce IV z elektroniką aktywną NOLL-a,
korpus bubinga, osprzęt Warwicka. Lub Epiphone Thunderbird IV PRO, wersja
standardowa. Generalnie gram heavy metal ale łącze to z grą slapem. Który
model jest „lepszy” tzn. który bardziej polecacie. Na GMR grałem kiedyś,
podobało mi się, epiphone w reku nie miałem.

Dzieki za odpowiedz.

Która gitara jest lepsza do grania heavy metalu i slapu – GMR Bassforce IV czy Epiphone Thunderbird IV PRO?
Jakie są różnice między GMR Bassforce IV a Epiphone Thunderbird IV PRO i który z nich lepiej pasuje do mojego stylu gry?
Który model basu jest bardziej popularny wśród muzyków – GMR Bassforce IV czy Epiphone Thunderbird IV PRO?
Czy warto zainwestować w GMR Bassforce IV z elektroniką aktywną NOLL i korpus bubinga, czy lepiej wybrać Epiphone Thunderbird IV PRO?
Jaki jest wasz wybór – GMR Bassforce IV czy Epiphone Thunderbird IV PRO, jeśli chodzi o grę w heavy metalu i slap?
Czy ktoś z was grał na obu modelach basów i może mi podpowiedzieć, który z nich jest lepszy?
Jaki jest wasz ulubiony model basu do grania w heavy metalu i dlaczego?
Czy korpus bubinga i osprzęt Warwicka na GMR Bassforce IV mają duże znaczenie dla brzmienia basu?
Czy zależy mi bardziej na brzmieniu czy na wygodzie grania i który z modeli jest bardziej ergonomiczny?
Czy GMR Bassforce IV i Epiphone Thunderbird IV PRO różnią się znacząco cenowo i czy warto dopłacić za lepszy model?

Podziel się swoją opinią

17 komentarzy

  1. GMR! ja mam, gram czarny-śmierć-metal i daje chłopak radę, Epiphone
    chciałem kiedyś kupić ale jak go wziąłem to stwierdziłem że mu
    podziękuje

  2. Zdecydowanie polecam GMR-a , z elektroniką Noll będziesz mógł „ukręcić”
    ciekawe brzmienia tym bardziej , że lubisz „teraz” np technikę slapp ,a może
    w przyszłości pokusisz się o jeszcze więcej technik i stylistyk ….. czego
    gorąco życzę!!!

    GMR z Nolem potrafi „być” uniwersalny oczywiście zachowując swój
    „egzotyczny” charakter.Miałem Gmr-a trochę czasu i byłem zadowolony.

    Co do Epiphone Thunderbird , no cóż to instrument o określonym brzmieniu i
    nie ukrywam desingu. Miałem okazję w tamtym roku testować dla potrzeb
    magazynu Top Guitar model sygnowany Nikki Six. I tu ciekawostka…Pisząc test
    oraz „ogrywając” ten bas przez miesiąc nie miałem pomysłu na tytuł…..aż
    wreszcie pojawiło mi się w głowie :”W szponach drapieżnika” bo taki jest wg
    mnie Epiphone.

    Jeśli masz ochotę zapraszam do lektury to link :

    http://www.lauda-audio.pl/test/113/epiphone-nikki-sixx-blackbird.html

    Pozdrawiam Kazik

  3. Dzięki serdeczne,

    zdecyduje się na GMR-a. W Thunderbirdzie odstrasza mnie brak dostępu do
    wyższych progów. Co prawda nie używa się ich na co dzień ale to pewne
    ograniczenie. Jadę dzisiaj po GMR-a, jak przetestuję to opiszę swoje
    wrażenia:)

  4. Też tak sądzę. Aczkolwiek po konfiguracji drewna podanej w pierwszym
    dochodzę do wniosku, że pod nazwą Bassforce kryje się mnóstwo różnych
    gitar. Miałem do czynienia z jednym bassforcem. Bliżej mu do jazzu/funku,
    niż jakiegokolwiek rocka, o metalu nie wspominając…

  5. ogrywałem Thunderbirda Pro i jeśli chodzi o dostęp to progów to jest ok.
    chyba że ktoś często gra na 17-20 ;p bardzo mi się spodobało to wiosło,
    zwłaszcza w tych cenach 😉

  6. Cóż, w epi na siedząco z tym dostępem progów jeszcze ujdzie, ale muszę
    przyznać, że na stojąco to jest katorga 😀

  7. yyy.. jak masz bas na jajach, to pewka 😉 ale, ale. kolega decyzję już
    podjął, miejmy nadzieję, że grać mu się będzie dobrze.

    swoją drogą Aga ma rację – ciągle tylko teksty o grzmotoptakach, że
    wysokie progi niedostępne. Złej baletnicy… 😉

  8. Czyli jeżeli w gitarze klasycznej nie mogę złapać 17 progu, podczas gry
    pudło się zaczyna na 13 progu, to jestem kiepski, tak? 😉

  9. basik odebrałem, ograłem w domu i na próbie. Generalnie jestem bardzo
    zadowolony, wiem z to był dobry wybór. Brzmienie bardzo ciepłe i mięsiste,
    bardzo duża swoboda regulacji, przełącznik active, passive. Gryf cienki jak
    w jazz basie (gryf Warwicka), jakość wykonania, spasowania wręcz idealna.
    Leży w łapie jak należy, gra mi się bardzo wygodnie.

    Przy okazji ograłem Precla deLuxe… odjazd:D

  10. @Kriss_k: Gryf cienki jak w jazz basie (gryf Warwicka)

    Gdzie jazzbassowi do gryfu Warwicka? :D:D:D

  11. @quniq: Czyli jeżeli w gitarze klasycznej nie mogę złapać 17 progu, podczas gry pudło się zaczyna na 13 progu, to jestem kiepski, tak? 😉

    No chyba tak, skoro gitarzyści klasyczni grają na gitarach bez cutaway i nie
    mają z tym problemów.

    Jak gurf napisał, trochę za dużo jest niepotrzebnego marudzenia na
    niedostępność progów w thunderbirdach, bo to w rzeczywistości wielki
    problem nie jest. I nie ma znaczenia, czy gra się z basem na kolanie, czy na
    pasku. Trochę to takie szukanie dziury w całym.

    I założę się, że najwięcej marudzą ci, którzy nawet powyżej progu 17
    nawet nie używają. 🙂

    Możecie też pomarudzić, że w thunderbirdach są tylko 22 progi, to też
    jest ograniczenie, nie?

    Jak ktoś wspomniał, kolega tak naprawdę już wybrał, a brał pod uwagę z
    ciekawości thunderbirda. Dwie różne gitary, ale to nie znaczy, że nie
    można sobie porównać. Dla mnie odpowiedź jest prosta, trzeba sobie ograć
    obie, bo teraz gadanie w wyborze nie pomoże. Każdy przekonuje podług swoich
    gustów, a i gusta są różne. Jednemu thunderbird zapasi i się w nim
    zakocha, inny woli jazzy.

Możliwość komentowania została wyłączona.