szkola yamaha

co powiecie o szkole muzycznej Yamaha i programie jej nauczania (w zakresie
gitary basowej)

o jej podrecznikach?

Podziel się swoją opinią
greenman
greenman
Artykuły: 0

9 komentarzy

  1. Była ta szkoła swego czasu silnie promowana w moim mieście – plakat na
    każdym słupie, jeździł bus z przyczepką z reklamą tej szkoły itp.

    W końcu wybrałem się tam z kumplem i wchodzimy do takiego małego
    budyneczku, tam pełno dzieci w wieku około 10-12 lat gra na keybordach, ze
    trzech z pudłami akustycznymi. Podchodzimy do Pani nauczycielki z chęcią
    otrzymania informacji, ta nie dość, że nie wiedziała o czym mówimy(gitara
    basowa????!!) to jeszcze na początku wzięła nas za rodziców jakiegoś
    dzieciaka…

    Ogólnie to dla małych dzieci jest – przynajmniej w moim mieście…

  2. Przeczytałem w książce o Toolu (sic!) że metoda Yamaha to nowoczesna
    pochodząca z japonii metoda nauki muzyki, zaczynając od najmłodszych lat (
    😉 ) i przy dużym udziale rodziców ( 😉 ) Więc nie dziw się Qbanez że
    stało się co się stało 😛

  3. Jeśli podsumować Yamahę jako szkołę to jest ( cytuje ) ” Pier*olona
    maszynka do robienia pieniędzy „. Mi się akurat trafił zaje*isty nauczyciel
    i teraz wymiatam ( ah ta skromność ) , ale jeśli chodzi o inne instrumenty
    to stanowczo odradzam bo siedzenie w 10 w jednym pokoju i po kolei granie
    jednego dźwięku to dla mnie idiotyzm.

    ———————————————————–

    Set the ball A-Rollin

    Ill be clicking off the miles

    On the train of consequences

    My boxcar life O style

    My thinking is derailed

    Im tied up to the tracks

    The train of consequences

  4. Mały odkop.

    Słyszał ktoś jakieś opinie na temat "Wczesno dziecięcęcej edukacji
    muzycznej" (www.yamahaszkola.pl/programy/szkraby.html) – chodzi mi o ten program od 18 go miesiąca życia do 4 lat

  5. Z tego co słyszałem to jest to odrobinę na zasadzie wszystko i nic zarazem,
    pewnie nie zaszkodzi z dzieciakiem pójść jak masz kasę i czas bo warto
    małego człowieka rozwijać (ale nie zrujnujesz mu życia jak nie pójdziesz
    ;)) A odnośnie starszych postów to ta „nowoczesna pochodząca z japonii
    metoda nauki muzyki, zaczynając od najmłodszych lat i przy dużym udziale
    rodziców” to raczej metoda Suzuki (tak po krótce
    http://www.en.wikipedia.org/wiki/Suzuki_method) i ichnie szkoły (przynajmniej ta
    koło mnie ;)) mają uprawnienia szkoły muzycznej I st. więc jest możliwe
    że jest to bardziej rzetelna sprawa. No i przyjmują bąble chyba od 3 lat.

  6. Trochę sam się jeszcze rozpytałem i dowiedziałem się że nauka jest
    „luźniejsza” niż w tradycyjnej polskiej szkole muzycznej oraz jest mniejszy
    nacisk na klasykę, idą raczej w kierunku muzyki rozrywkowej.

    Jednak ja pytałem o program od 18-go miesiąca życia… (raczej zabawa niż
    konkretna nauka). Zapraszają na darmową lekcje pokazową, za 2 miesiące
    pójdziemy i zobaczymy 🙂

  7. Uczęszczałem i zdecydowanie nie polecam. Nie kładą nacisku na nauczanie
    teorii muzycznej co jest dużym minusem

  8. Uczyłem się 2 lata w szkole muzycznej Yamaha w Wodzisławiu.
    Także opiniię wyrazić mogę 🙂

    Prawda – ma moich zajęciach z basu ( w tej szkole zacząłem swą przygodę z
    wiosłem ) zdecydowanie brakowało teorii, podstaw mnie nauczono,
    rozmieszczenie dźwięków na gryfie, różne informacje odnośnie podstawowych
    technik grania, pojedyncze pentatoniki i skale też się pojawiły, OK. Ale
    póki sam czegoś bardziej skomplikowanego nie dziabnąłem – nauczyciel by mi
    tego nie pokazał. To raczej wina samego nauczyciela, który tak to powiem
    „wypalił się” i nie miał mi w ostatnich dwóch miesiącach nic ciekawego do
    pokazania. Ostatnie lekcje wyglądały tak, że przerabiałem z nim jakiś
    łatwy utworek typu „Wehikuł Czasu” Dżemu… Miałem indywidualne, nie było
    żadnego innego basisty w tej szkole. Często było pod koniec tak, że
    przychodzę i słyszę pytanie „Kuba, co chciałbyś dziś przerabiać”…
    Według mnie nauczyciel powinien zawsze mieć taki materiał, który najwięcej
    mi da w danym czasie, a nie tak, że JA, niedoświadczony żółtodziób
    odnośnie basu, wymyśli sobie coś, co jest niemożliwe do zrobienia i będzie
    chciał to przerobić… Jednak te 2 lata mi dużo dały, zacząłem grać na
    basie „od zera”, a dziś potrafię niemało :)Ale np. mojemu znajomemu
    gitarzyście, który chodził do tej samej szkoły, trafił się jakiś maniak
    gitarowy na miejsce nauczyciela, po prostu facet wiedział wszystko, potrafił
    nauczyć, był wymagający jak i żartobliwy, takie nauczyciela to chciałbym
    mieć… Dużo zależy od tego, kto Cię będzie uczył 🙂 Ale gdybym miał
    wybierać, rozglądałbym się za inną szkołą niż Yamaha. ZŁA NIE
    JEST, ALE SĄ O WIELE LEPSZE
    , za te same pieniądze, płaciłem 120zł/miesiąc za 1,5h tygodniowo.

    Sam zamierzam pójść do o wiele bardziej wymagającej szkoły muzycznej,
    gdzie kładziony jest duży nacisk na teorię i praktykę, a nie tak jak w
    Yamasze – tylko na praktykę. Na początek dostajesz jeden podręcznik ( mój
    był po angielsku… ) pt: „Electric Bass 1” i z czasem, przerabiając jedną
    książkę i ją kończąc, chwytasz się za kolejną.

Możliwość komentowania została wyłączona.