tubas – …XII KROKUS JAZZ FESTIWAL, cz. I

Opisuję moje doświadczenia z dwudniowym udziałem w XII KROKUS JAZZ FESTIWAL w Jeleniej Górze. Od rejestracji przez koncerty warsztatowe po niespodziewane występy jazzowe.

Z jednodniowym opóźnieniem zamieszczam relację z jeleniogórskiego KROKUS
JAZZ FESTIWAL. Część z Was czytała już to na moim fejsbukowym koncie,
więc spokojnie mogą pominąć ten tekścik! Oto on:

Jest godzina 18:00, drugiego dnia XII KROKUS JAZZ FESTIWAL w Jeleniej
Górze!

Jestem w domu, po obiadku i po wstępnych dawkach festiwalowych klimatów…
Zaczęło się wczoraj!

W piątek po pracy pomaszerowałem do JCK w nadziei, że uda mi się wysępić
jakąś choćby pojedynczą wejściówkę na którąkolwiek z festiwalowych
imprez, ponieważ jak każdy przeciętny Polak zostałem przez nasze przyjazne
państwo ograbiony z każdego grosza ponad sumę wystarczającą zaledwie na
jakie takie schronienie i skromną karmę.

Takich ekstrawagancji jak wydatki na kulturę w „koszyku potrzeb podstawowych”
nie ma…

No więc wchodzę na pięterko i zaczepiam przesympatyczną Koleżankę
Danusię, która rozkłada ręce po czym, wskazując na zbliżającego się
Szefa Jeleniogórskiego Centrum Kultury, mówi: „- Pan Dyrektor rządzi!”

Pana Jarosława Gromadzkiego pamiętam jeszcze jako zupełnie młodego
animatora kultury, aktywnie działającego na tym niełatwym poletku i dzięki
swojemu zaangażowaniu awansującego systematycznie, aż do obecnej
funkcji.

Grając tu i tam i jeszcze gdzie indziej natykaliśmy się na siebie w
różnych, zawsze sympatycznych, okolicznościach.

Zainteresował się natychmiast o co chodzi i oto decyzja: z ostatnich zapasów
zadołowanych na czarną godzinę, otrzymałem wejściówki na koncert sobotni
i niedzielny oraz prawo gratisowego wstępu na wieczorne koncerty kawiarniane,
połączone z „dżemami”…

Uradował mnie tym wielce, bo już myślałem, że jedynie jako widz
ogólnodostępnych przesłuchań konkursowych skorzystam z tego święta
jazzu!

No i już wczoraj o godzinie 21:30 wbiłem do kawiarni, aby posłuchać
efektów dwutygodniowych warsztatów jazzowych dla muzycznej młodzieży,
prowadzonych przez Piotra Michalaka – piano (JJ Band, Kumple i inne projekty),
oraz Niemców; Philippa Wiecherta – gitara i Pascal von Wroblewsky – znakomitą
niemiecką jazzsingerkę.

Zaparkowałem przy Romku Buczniewskim – nauczycielu muzyki, wychowawcy pokoleń
jeleniogórskich amatorów śpiewania, pianiście, jazzmanie jak najbardziej
tradycyjnemu, klezmerze forever i oczywiście moim koledze od wieków, a na tym
festiwalu stroicielu fortepianów – bo taki jest Jego drugi zawód.

Zanim koncert się zaczął przywitała się z nami jeszcze gromadka innych
znajomych muzyków.

Co do prezentacji „warsztatowców” powiem, że jak na dwutygodniowy kurs dla
niemal całkowitych laików w kwestiach jazzu – rezultaty były
oszałamiające. Oczywiście byli też, a właściwie były, uczestniczki
zaawansowane, ale reszta nigdy jazzu nie grała i ich szkolne umiejętności
niewiele pomagały w tej kwestii…

Tak czy inaczej Piotr, mimo początkowych obaw, mógł być z efektu zadowolony
– tym bardziej, że to Jego aranżacje były materiałem koncertu!

Prawdziwa uczta zaczęła się po przerwie, kiedy zapowiedziany jam zaczęła,
jako rozprowadzająca, fenomenalna Pascal von Wroblewsky w duecie z
gitarzystą. Po chwili dołączyła do nich bydgoska kontrabasistka i Radek
„Głowa” Przybylski na bębnach oraz Piotr Michalak na klawiszach –
jeleniogórzanie.

To było coś!

Za moment na estradzie pojawiła się inna niemiecka wokalistka, uczestniczka
konkursu, nawiązując równorzędny kontakt artystyczny z Pascal i ich dialogi
scatem to było kolejne COŚ!!!

Radka na bębnach wymieniła perkusistka z Poznania – świetna drummerka i
urocze dziewczę, którą dzisiaj miałem okazję poznać podczas przesłuchań
konkursowych… Studiuje na pierwszym roku Akademii Muzycznej, ale już gra
naprawdę zawodowo.

Kiedy weszli na sceną saksofoniści z altem i tenorem, zrobiło się
gorąco!

Chętnych było więcej, ale o 1:30 uznałem, że dość… Reszta jutro –
czyli dzisiaj!

PS. Ciąg dalszy relacji nieuchronnie nastąpi…

Podziel się swoją opinią